Podpisanie największego w historii offsetu na samolot wielozadaniowy może być ostatnią szansą dla wielu firm w Polsce. Jednak, aby offset nie stał się wyłącznie krótkotrwałym epizodem dla wybranych, powinna zostać przy okazji dokończona prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych, poczynając od tych, które dostaną kontrakty offsetowe. Do tego potrzebny jest jednak pilot umiejący latać, a nie tylko wyskakiwać na "złotym" spadochronie.

Różnice pomiędzy wynikami przedsiębiorstw państwowych i firm prywatnych zaczęły być porażające od 2001 r. Wydajność pracy w przedsiębiorstwach państwowych jest średnio 3-krotnie niższa niż w prywatnych. Płace są za to o 14-16% wyższe w sektorze państwowym. Nawet zakładając, że trzecia część wynagrodzeń w sektorze prywatnym jest wypłacana nieoficjalnie, to tylko dotacje do górnictwa i hutnictwa sięgnęły od początku transformacji połowy rocznego PKB Polski. Pozostają jeszcze różnego rodzaju preferencje podatkowe i koszty, w tym ministerialnych biurokratów "harujących" dla dobra przedsiębiorstw państwowych. W tym kontekście nie dziwi więc, że rentowność obrotu brutto za 2002 r. wyniosła +1,6% w firmach prywatnych i -1,7% w państwowych. Widać, kto w Polsce płaci podatki.

Niesprywatyzowane i niezrestrukturyzowane branże są ciężarem u szyi polskiej gospodarki. Ciężarem na tyle dużym, że wciąż prawie połowa (47%) pracowników średnich i dużych przedsiębiorstw jest zatrudniona w firmach państwowych i połowa majątku produkcyjnego jest nadal własnością państwa. Według obowiązującej obecnie, teorii dalsze procesy prywatyzacyjne w Polsce zależą od procesów restrukturyzacyjnych, kolejnych koncepcji poszukiwania efektów synergii czy absurdalnych ekonomicznie prób łączenia podmiotów o pozycji dominującej lub nawet monopolistycznej z różnych segmentów rynku. Twory te mają sprostać konkurencji europejskiej, a nawet globalnej, a już na pewno politycznej.

Zaoferowany przez Amerykanów offset o nominalnej wartości 7,5 mld USD, czyli ponad dwukrotnie więcej od wartości 48 samolotów F-16 może wynieść nawet 12 mld USD w ciągu 10 lat. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale czy to znowu tak wiele? Jest to 0,5% rocznego PKB i piąta część wszystkich inwestycji bezpośrednich od 1990 r. oraz potrojenie inwestycji amerykańskich w Polsce, przez co staną się one większe od francuskich (o pardon). Jednak patrząc na rozrzut podmiotowy i geograficzny inwestycji offsetowych nie można oprzeć się wrażeniu, że przeważyła koncepcja: "dla każdego coś miłego". Są więc spółki państwowe i prywatne, nomenklaturowe i normalne, w dobrej i złej kondycji finansowej. Ich cechą wspólną jest to, że mają podarowane za pieniądze podatników perspektywy długoletniej współpracy z amerykańskimi firmami.

Poprawa wyników finansowych przedsiębiorstw państwowych lewarowanych offsetem mogłaby pozwolić na ich prywatyzację, w tym poprzez GPW, która w innym wypadku przejdzie niebawem do historii. Złożoność koncepcji offsetu, restrukturyzacji i prywatyzacji przedsiębiorstw stanowi teraz prawdziwe wyzwanie dla krajowej biurokracji oraz pilota, który albo wprowadzi ją w lot wznoszący, albo z obecnego lotu koszącego przejdzie w korkociąg. A z korkociągu trudno wyskoczyć, nawet na "złotym" spadochronie.