Nałogowiec na parkiecie

Z dr. n. med. Bohdanem T. Woronowiczem, specjalistą psychiatrą i specjalistą terapii uzależnień, szefem Ośrodka Terapii Uzależnień przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii i dyrektorem Centrum Konsultacyjnego AKMED w Warszawie, rozmawia Tomasz Miarecki.

Publikacja: 30.04.2003 09:39

Czy Pan gra na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych?

Nie, ale miałem z giełdą małe spotkanie. To były początki tego, co się u nas w kraju działo. Miałem znajomą, która twierdziła, że coś tam ciekawego się dzieje, że zna się na tym. Dałem więc jej jakieś nieduże pieniądze.

I jak to się skończyło?

Z tego, co pamiętam, to chyba niewiele straciłem.

Może dlatego, że mało Pan dał swojej znajomej?

Bardzo możliwe. To były czasy Banku Śląskiego i całej afery z nim związanej. W każdym razie doszedłem wówczas do przekonania, że ma to jakiś posmak oszustwa.

Generalizuje Pan.

Zdaję sobie z tego sprawę, ale takie było moje doświadczenie i nic na to nie poradzę. Doszedłem do wniosku, że nie chcę być jakimś przedmiotem w tej grze. A poza tym nie mam skłonności do hazardu.

Giełda to jednak nie hazard.

Oczywiście różni się od kasyn, ale chęć szybkiego zarabiania pieniędzy jest elementem łączącym te dwa miejsca.

I naprawdę nigdy Pana to nie nęciło? Nigdy nie chciał Pan zarobić dużo i szybko, inwestując stosunkowo niewiele?

Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek o czymś takim poważnie myślał, była tylko krótka historia Banku Śląskiego, o której wspomniałem. No, i jeszcze jedna z okresu studiów. Wówczas koledzy namówili mnie, by pójść na wyścigi. Ja się na tym nie znałem. Pamiętam, że wtedy tryple obstawiało się chyba za 20 zł. Przeznaczyłem na to 100 zł, a ponieważ byłem kompletnie zielony, to obstawiałem na numery banknotów. Nawet coś wygrałem, zaprosiłem kolegów na obiad i więcej już nie poszedłem na wyścigi.

Parkiet na GPW to jednak zupełnie coś innego...

Wiem, wiem. Mnie to jednak nie rusza.

A zatem uzależnienie od gry na giełdzie Panu nie grozi?

Skoro do tej pory nie uzależniłem się, to chyba już mi to nie grozi.

O uzależnieniach mówi się jednak, że są chorobą naszych czasów. Ktoś powiedział nawet, że to, co nas otacza, to "nałogowi ludzie w nałogowym społeczeństwie". Czy tak jest rzeczywiście?

Rzeczywiście jest cała masa ludzi uzależnionych, bo jest coraz więcej możliwości uzależnienia się. I to nie tylko od tego, co jest najbardziej popularne, czyli od substancji psychoaktywnych, takich jak alkohol, leki, narkotyki. Dzisiaj jest coraz więcej innych uzależnień. I jednym z nich jest na przykład uzależnienie od hazardu. Przybywa osób, które są siecioholikami. Nie byłoby ich, gdyby nie pojawił się internet. Dzisiaj coraz częściej słyszy się o kupnoholizmie - pojawiły się karty kredytowe, markety i nie brakuje ludzi, którzy nie potrafią się oprzeć pełnym półkom. Są osoby uzależnione od pracy, seksu, jedzenia, praktyk religijnych, gromadzenia pieniędzy itd. itd.

Są w takim razie również ludzie uzależnieni od giełdy, od gry na niej, przebywania wśród grających w biurach maklerskich?

Tak. To nowa "jakość" w tym świecie uzależnionych. Nowa przynajmniej u nas, bo przecież współczesna giełda w Polsce to chyba niewiele ponad 10 lat.

A z czego może wynikać takie uzależnienie od giełdy?

Przypuszczam, że u nas bierze się to w pierwszym rzędzie z chęci pomnożenia pieniędzy. Bardzo wielu ludzi nie określa sobie bowiem, jaką kwotę chce posiadać. Oni cały czas chcą mieć więcej, więcej, więcej... I już nawet nie ma celu, który ma być zrealizowany za te złotówki. Pozostaje tylko chęć posiadania.

Niektórzy mówią jednak, że takie uzależnienie w przypadku giełdy może wiązać się z chęcią środowiskowego przebywania wśród inwestorów. Pojawiają się również tezy sugerujące, że może to być chęć jakiegoś wyjątkowego zaistnienia wśród znajomych. Czy to możliwe? Każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. W większości należałoby się jednak przychylić do stwierdzenia, że owo uzależnienie od rynku papierów wartościowych, gry na giełdzie wynika nie z chęci przebywania w ciekawym, zaprzyjaźnionym środowisku. Nie chodzi o przeżywanie czegoś fajnego, ale raczej o zarabianie. Oczywiście dla pojedynczych osób bardzo ważną sprawą może być to, o czym pan wspomniał, czyli swoiste brylowanie w środowisku, dowartościowanie się: jestem inwestorem, mogę wam poopowiadać o rzeczach "tajemniczych". Później jednak u części ludzi pojawia się sytuacja, w której zauważają oni, że to samo granie staje się dla nich czymś ważnym. Niektórym potrzebne są bowiem dodatkowe bodźce. Potrzebna jest dodatkowa stymulacja. Potrzebne jest wydzielanie różnych dodatkowych substancji, które działają stymulująco. I wtedy kiedy grają, to wszystko się dzieje. I niektórzy, nawet jeżeli nie wygrywają...

...też są zadowoleni z samego uczestnictwa.

Tak. A nawet więcej. Przegrana zmusza ich niejako do tego, żeby jeszcze raz zagrać. A tym samym mają pretekst do tej upragnionej stymulacji, która pozwala im po raz kolejny coś przyjemnego przeżyć.

Co w takim razie sprawia, że inwestor Kowalski staje się niewolnikiem nałogu, a inwestor Kozłowski nie?

To wszystko zależy od tego, jak organizmy Kowalskiego i Kozłowskiego zareagują na konkretną sytuację, w tym przypadku grę na giełdzie papierów wartościowych. Jeżeli gra na GPW - kupowanie akcji, gra na kontraktach - przyczynia się do poprawy samopoczucia, to istnieje poważne niebezpieczeństwo, że mogą się uzależnić. To samo zresztą dotyczy innych uzależnień. Na przykład niektórzy po wypiciu alkoholu wyraźnie stają się kimś innym, kimś takim, kim chcieliby być. Ale są też takie osoby, u których samopoczucie po wypiciu alkoholu niewiele się zmienia lub pogarsza się. I dlatego te wszystkie osoby, które w związku z pewnymi zachowaniami zauważyły poprawę swojego samopoczucia, są na dobrej drodze do psychicznego uzależnienia. Będą chciały powtarzać zachowania, które dały im przyjemność. Nie wiedzą, że wkrótce przyjdzie uzależnienie fizyczne i cierpienie.

Czy samodzielnie można rozpoznać, że jest się uzależnionym?

Można obserwować swoje zachowania. Na przykład, kiedy myślenie o danej sprawie, zachowania z nią związane zaczynają nam zajmować coraz więcej czasu. Rezygnujemy z dotychczasowych przyzwyczajeń, np. spacerów, wyjść do kina, wypadów na basen na rzecz tego czegoś. Może to być inwestowanie w giełdowe spółki. Może być alkohol, seks, praca, obżarstwo... To znaczy, że tracimy kontrolę. Rozwija się psychiczna zależność od tego czegoś. Wtedy mamy do czynienia z uzależnieniem.

Czyli można się samemu zdiagnozować?

Uzależnienia są nazywane chorobami zaprzeczeń, ponieważ o tym, że jest uzależniony, najpóźniej dowiaduje się delikwent - sam zainteresowany. Osoby, które grają na giełdzie, sporadycznie, przychodzą na leczenie. Większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Nie przyznaje się do tego, że zaczyna się problem, nie zauważa go. Alkoholik na pięć minut przed śmiercią zapytany o to, czy jest alkoholikiem, odpowiada: nie. I zamyka oczy. Jest cały system zaprzeczeń, który wykorzystuje psychologiczne mechanizmy obronne, żeby udowadniać sobie i innym, że wcale nie jest tak źle. Osoba uzależniona przekonuje w ten sposób siebie, że wszystko trzyma w ręku, nad wszystkim panuje.

W takim razie jak się wyrwać z tego zapętlenia? Czy tylko przy pomocy innych?

Samemu jest trudno. Dlatego istnieją programy psychoterapii, które zmieniają myślenie, reagowanie, emocje, zachowania... To jest proces wymagający przebudowania osobowości. Są też grupy samopomocowe - Anonimowi Alkoholicy, Anonimowi Hazardziści, Anonimowi Żarłocy i wiele innych opartych na Programie Dwunastu Kroków.

Wspomniał Pan, że uzależnić można się od prawie wszystkiego. Czy są między nimi jakieś różnice?

Są takie, które niszczą najbardziej ciebie. A są takie, które dodaZ uzależnieniem można jednak wygrać, czy też jesteśmy skazani na bycie marionetkami nałogów?

To wymaga uświadomienia sobie sytuacji, w jakiej jesteśmy. Bardzo trudno jest przecież zrezygnować z zachowań, które dają człowiekowi ten "haj". Oddać to, co daje radość? To nie jest łatwe, ale jest możliwe.

Czyli nie jest dobrze?

Niebezpieczeństw rzeczywiście jest dużo, ale dobrze, że o tym mówimy. Uświadomienie sobie niebezpieczeństwa kryjącego się również na warszawskim parkiecie, to już połowa sukcesu. Bo to niebezpieczeństwo to nie tylko wydanie złotówek na dołującą spółkę...

Czy gra na giełdzie jest problemem

w Twoim życiu?

1. Czy w związku z grą na giełdzie brakowało Ci kiedykolwiek czasu?

2. Czy Twoja rodzina czuła się kiedykolwiek nieszczęśliwa z powodu tego, że grasz na giełdzie?

3. Czy gra na giełdzie wpłynęła kiedykolwiek negatywnie na Twoją reputację?

4. Czy kiedykolwiek odczuwałeś wyrzuty sumienia z powody tego, że grasz?

5. Czy zdarzyło się, że gra na giełdzie zaniżyła Twoje ambicje lub wpłynęła niekorzystnie na Twoją wydajność w działaniu?

6. Czy kiedykolwiek sprzedałeś coś w celu uzyskania pieniędzy na giełdowe inwestycje?

7. Czy gra przesłaniała Ci czasami troskę o byt Twojej rodziny?

8. Czy inwestowanie na GPW kiedykolwiek pozwoliło Ci "zapomnieć" o kłopotach lub zmartwieniach?

9. Czy kiedykolwiek myślałeś o popełnieniu nielegalnego czynu w celu zapewnienia sobie środków na kupno akcji?

10. Czy kiedykolwiek z powodu tego, co się dzieje na parkiecie, źle spałeś?

11. Czy z powodu kłótni, niepowodzenia lub frustracji ogarniała Cię kiedykolwiek nagła potrzeba gry na GPW?

12. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że przyczyną poważnych problemów w Twoim życiu może być gra na giełdzie?

(Im więcej pozytywnych odpowiedzi, tym bardziej jesteś zagrożony giełdoholizmem!!!)

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego