Większe obroty nie przełożyły się na wyższe zyski: łącznie spółki giełdowe zanotowały w 2003 roku wynik finansowy netto na poziomie 4 520 mln zł. To stanowi 14,8% łącznego wyniku przedsiębiorstw z Listy 500.
Większe wymagania
Firmy giełdowe to w wielu krajach elita gospodarcza. Inwestorzy oczekują od nich wyższej stopy zwrotu na kapitale (ROCE) niż od przedsiębiorstw pozagiełdowych. Spółki, które nie spełniają tego wymogu, nierzadko są tanio wykupywane i wycofywane z giełdy. Z tego powodu można oczekiwać, że podmioty decydujące się na wejście na parkiet (jak i już na nim obecne) znajdują się w lepszej kondycji finansowej niż pozostałe. Powinno się to przejawiać lepszymi wskaźnikami (rentowności i/lub wzrostu przychodów) niż charakteryzujące konkurentów z branży.
W efekcie inwestycja o stopie zwrotu, która byłaby zaakceptowana przez właścicieli przedsiębiorstwa pozagiełdowego, nie musi być przyjęta przez akcjonariuszy firmy giełdowej. To może tłumaczyć, dlaczego w zeszłym roku wskaźnik nakładów inwestycyjnych do przychodów ze sprzedaży dla spółek z GPW (4,1%) był niższy od analogicznego wskaźnika dla wszystkich podmiotów z Listy 500 (6,3%). Korelacja między nadwyżką finansową a nakładami inwestycyjnymi wyniosła ogółem 0,29, w tym w firmach notowanych 0,8. Do tych ostatnich liczb należy jednak podchodzić ostrożnie ze względu na ograniczoną dostępność danych (bazą do wyliczeń były dane dotyczące jedynie 35 spółek giełdowych). Mimo wszystko wyniki zdają się potwierdzać widoczną w skali całej gospodarki prawidłowość, zgodnie z którą rozwój finansowany jest przede wszystkim z wewnętrznych nadwyżek finansowych. Fakt, że dostępność gotówki w kasie, a nie umiejętność dostrzegania i wykorzystywania szans rynkowych, determinuje rozwój przedsiębiorstw giełdowych jest szczególnie niepokojący.
Banki zaszkodziły