Nie sposób nie zauważyć dużego przyspieszenia transformacji polskiej gospodarki. Z jednej strony, mamy do czynienia z licznymi działaniami na rzecz naprawy finansów publicznych. Z drugiej, dopełniają je procesy prywatyzacyjne. Na tle tych zmian niełatwo dostrzec, że pewien obszar leżący w gestii finansów publicznych od dłuższego czasu umykał koniecznym reformom ekonomicznym. Sporadyczne pytania, czy Polsce nie grozi ponowny drenaż mózgów, zwracają uwagę, że źródło problemu tkwi w organizacji edukacji wyższej i perspektywach zawodowych najlepszych absolwentów.
Wejście Polski do Unii Europejskiej zdecydowanie ułatwiło Polakom poszukiwanie pracy w krajach UE. Możliwość taka została w szczególności otwarta dla osób młodych i wykształconych oraz biegle władających językami obcymi. Szturm emigracji młodych ludzi, pełnych wiary i nadziei, przypadł na miesiące letnie. Równie szybko pojawiły się pierwsze rozczarowania. Nie zawsze jesteśmy chciani tam, gdzie byśmy chcieli się znaleźć. Ostatecznie pracę znalazło znacznie mniej osób, niż to wstępnie szacowano, a reszta wróciła do kraju. Czy jest zatem powód do zmartwienia? Otóż w procesie tym miała miejsce znacząca asymetria. Odsetek tych, którzy znaleźli pracę za granicą, znacząco różni się w zależności od stopnia kwalifikacji i wykształcenia. Wykształcenia, które notabene zostało większości delikwentom przekazane za darmo.
System edukacji wyższej w znacznej mierze utrzymywany jest z pieniędzy publicznych, czyli naszych podatków. Czy zatem należy kazać wyjezdnym zwracać koszty edukacji, czy może ich zawracać do odpracowania pewnego czasu w Polsce? Poszukiwanie rozwiązań na tym etapie jest, niestety, absurdalne. Zresztą i tak znalazłoby się wiele ścieżek, żeby to obejść bądź zmiękczyć oddziaływanie takich regulacji.
Reforma systemu finansowania szkolnictwa wyższego powinna być elementem naprawy finansów publicznych Polski. Obecne realia pokazują, że kluczowe jest wprowadzenie odpłatności za studia i konstrukcja odpowiedniego systemu stypendialnego, który nie dopuściłby do spadku zainteresowania młodych ludzi studiowaniem w wyniku wzrostu jego kosztów.
Zdobywanie wykształcenia i podnoszenie swojej atrakcyjności na rynku pracy ma charakter inwestycji młodego człowieka w swój rozwój. Zdobyta zaś w procesie edukacji wiedza jest dobrem w rozumieniu ekonomicznym, a zatem podlega tym samym prawom rynku, jak każde inne dobro. Dlatego, aby móc nią swobodnie obracać bez poczucia, że jej zdobycie zawdzięcza się transferowi od innych podatników, należy samodzielnie ponosić koszty jej zdobycia, co dobrze oddaje potoczna zasada: kto sieje, ten zbiera.