Bezpośrednią sprzedaż 100 proc. udziałów praskiego portu lotniczego inwestorowi strategicznemu zarekomendował czeskiemu rządowi bank inwestycyjny Credit Suisse. Szwajcarzy szacują wartość prywatyzacji na około 71 mld koron - mniej więcej 2,8 mld euro.
To cena z dolnej części przedziału, który kreślili przedstawiciele władz. I tak jednak robi wrażenie, bo nikt jeszcze nie sprzedawał tak drogo lotniska w tej części Europy. Co więcej, podobnych okazji na kontynencie nie będzie w najbliższych latach zbyt wiele.
Według doradcy prywatyzacyjnego, sprzedaż Ruzyne z pominięciem giełdy pozwoli państwu na maksymalizację zysku, a samemu portowi - na najszybszy rozwój. Z tym zaś i tak nie jest źle, bo lotnisko w Pradze pod względem liczby odprawianych pasażerów i tempa jej wzrostu nie ma sobie równych w Europie Środkowo-Wschodniej. W 2007 r. przewinęło się przez nie 12,4 mln osób.
Rząd najpewniej podejmie decyzję do maja, gdyż na połowę czerwca przewidziany jest wybór firmy doradczej, która zajmie się już samym przeprowadzeniem transakcji. I tej roli chce podjąć się Credit Suisse. Jednak jego dotychczasowa współpraca z ministerstwem transportu nie zawsze układała się idealnie. Dlatego dziś mówi się, że największe szanse ma konsorcjum JPMorgan Chase i Erste Corporate Finance.
Zgodnie z przyjętym harmonogramem prywatyzacji, ostatnia jej faza rozpocznie się w sierpniu, a umowa o sprzedaży powinna zostać podpisana w lutym 2009 r. Wiadomo, że chętnych nie zabraknie. Oficjalnie swoje zainteresowanie deklarowały już m.in. firmy z Indii i Singapuru, a nieoficjalnie - tacy europejscy potentaci, jak hiszpański Ferrovial i niemiecki Hochtief. Być może przed Ruzyne pod młotek pójdą linie lotnicze CSA.