Władze Giełdy Papierów Wartościowych przedstawiły wczoraj nowe kryteria, na podstawie których spółki będą trafiać na Listę Alertów. - Zmieniamy jej zawartość - zapowiedział prezes Ludwik Sobolewski.
I rzeczywiście - na listę, która miała być przestrogą dla inwestorów, nie trafi już ponad setka emitentów. Tak by się stało, gdyby w życie wszedł jeden z punktów uchwały zarządu GPW z 5 marca, który stanowił, że giełda ostrzegać będzie przed spółkami o niskiej płynności - czyli takimi, na których obroty (chodzi o medianę) nie przekraczały 50 tys. zł na sesję albo wolumen transakcji nie przekraczał dziennie 10 sztuk. GPW brać miała pod uwagę okres trzech miesięcy. Pierwsza selekcja według tego klucza odbyć się miała w czerwcu.
Krótsza lista
Według nowych zasad, na Listę Alertów trafią tylko podmioty w upadłości oraz spółki "groszowe" (te, których akcje warte są mniej niż 50 gr, a wahania kursów są duże). Te kryteria znajdowały się już w marcowej uchwale zarządu GPW. Na ich podstawie na listę trafiła Toora. "Groszowe" spółki miały być wskazywane od września. Ten termin się nie zmieni.
Przed Listą Alertów umkną także spółki o kapitalizacji poniżej 5 mln euro. Dla nich stworzony zostanie specjalny segment "5 Minus", na wzór istniejących już 250, 50 i 5 Plus.