Niedoskonali ludzie i doskonałe rządy

Gdy rynki finansowe całkowicie oderwały się od wszelkich fundamentów, teoria Akerlofa i Shillera o zwierzęcych instynktach sterujących gospodarką brzmi wyjątkowo aktualnie. Sprzeciw budzi jednak paternalizm, do którego ekonomistów prowadzą ich własne rozważania

Aktualizacja: 24.02.2017 03:47 Publikacja: 18.11.2011 00:16

George Akerlof (z lewej) i Robert Shiller – autorzy „Zwierzęcych instynktów”

George Akerlof (z lewej) i Robert Shiller – autorzy „Zwierzęcych instynktów”

Foto: Bloomberg

Sporą popularnością cieszą się w ostatnich latach książki, głównie popularnonaukowe, których tytuły mają formę pytań (kilka przykładów: „Dlaczego piloci kamikadze zakładali hełmy?", „Dlaczego pingwinom nie zamarzają stopy?" itd). Wyrywkowy przegląd planów wydawniczych oficyn sugeruje, że tendencja szybko nie zaniknie. Tylko czekać, aż przyjdzie kolej na książkę odpowiadającą na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Tymczasem amatorzy takiej literatury powinni zwrócić uwagę na „Zwierzęce instynkty" wybitnych ekonomistów George'a Akerlofa i Roberta Shillera, choć tu pytanie pojawia się dopiero w podtytule (niestety, w angielskim oryginale lepiej oddaje on treść książki niż w polskim przekładzie). Autorzy postawili sobie za zadanie wyjaśnienie, jak funkcjonuje gospodarka, gdy ludzie są naprawdę ludźmi. To znaczy, gdy nie są perfekcyjnie racjonalni i nie działają na „efektywnych" rynkach, jak zakłada większość modeli z głównego nurtu ekonomii.

„Nigdy nie zrozumiemy ważnych zdarzeń ekonomicznych, jeśli nie przyjmiemy do wiadomości faktu, że ich źródła mają w dużej mierze mentalną naturę" – tłumaczą profesorowie prestiżowych uniwersytetów Berkeley i Yale. Sami identyfikują pięć głównych sił natury psychologiczno-socjologicznej, które w dużej mierze sterują gospodarką, ale w analizach ekonomicznych są pomijane jako trudne do skwantyfikowania. Są to kolejno: zmieniające się nastroje konsumentów, przedsiębiorców i inwestorów (rozumiane szerzej niż w popularnych wskaźnikach zaufania do gospodarki), ich poczucie sprawiedliwości, fluktuacje w poziomie przestępczości i korupcji, skłonność ludzi do ulegania iluzji pieniądza oraz myślenia w kategoriach opowieści, narracji. W kolejnych rozdziałach „Zwierzęcych instynktów" za pomocą tych mechanizmów autorzy wyjaśniają takie zjawiska, jak ostatni kryzys finansowy i gospodarczy, istnienie niedobrowolnego bezrobocia czy chwiejność cen rozmaitych aktywów.

Uwaga na hurraoptymizm

Szczególnie niepokojąco brzmią fragmenty o roli rozmaitych opowieści, które rozprzestrzeniają się niczym wirusy i zawiadują ekonomicznymi decyzjami ludzi. Ten temat to wizytówka Shillera, „tropiciela baniek spekulacyjnych", który od lat tłumaczy, że jednym z symptomów rodzenia się takiej bańki jest pojawienie się narracji o „nowej erze", uzasadniającej bezprecedensowy wzrost cen na danym rynku. Takiej jak ta z minionej dekady, gdy Amerykanie wierzyli, że nieruchomości będą nieprzerwanie drożały, bo ludzi przybywa, a ziemi pod budowę domów nie. Warto o tym pamiętać, gdy usłyszymy, że kryzys fiskalny w strefie euro gwarantuje zwyżki cen złota.

Chwytliwe narracje mogą sterować nie tylko cenami aktywów, ale też całą gospodarką, o czym przypomina historia Meksyku za prezydentury Jose Lopeza Portillo (1976–1982). Jego rządy przypadły na okres bezprecedensowych zwyżek cen ropy naftowej, której złoża odkryto w Meksyku niedługo wcześniej. Prezydent nie tylko skutecznie podsycał nadzieje społeczeństwa na świetlaną przyszłość, gdy słabi i upokorzeni będą triumfowali nad silnymi i aroganckimi, ale też sam w tę propagandę sukcesu uwierzył. Prowadził politykę godną przywódcy zamożnego kraju, a co najmniej regionalnego mocarstwa. I choć ten entuzjazm doprowadził do rozkwitu gospodarki Meksyku, to rządy Portillo zakończyły się kryzysem i ogromnymi długami zaciągniętymi na poczet przyszłego bogactwa. Pytanie, jakie konsekwencje będzie miał mit Polski jako zielonej wyspy, odpornej na kryzys i niezależnej energetycznie dzięki gazowi łupkowemu.

Analiza zjawisk przez pryzmat „zwierzęcych instynktów" prowadzi też do wielu innych, zaskakujących wniosków. Jeśli, jak tłumaczą Akerlof i Shiller, jednym z kluczowych źródeł wahań koniunktury są zmieniające się nastroje uczestników życia gospodarczego, a kluczowe znaczenie ma tu niepewność jutra, to wydaje się, że reformy gospodarcze powinny być przede wszystkim prowadzone szybko i zdecydowanie, nawet gdyby miało to oznaczać, że nie są one optymalne z teoretycznego punktu widzenia. Koszty związane ze wzrostem niepewności, jakim skutkuje długotrwały proces legislacyjny, mogą bowiem przewyższyć koszty niedopracowań. Podobnie interwencje władz mające pobudzić gospodarki, z ich niejasnymi konsekwencjami i kosztami, mogą mieć skutki odwrotne do zamierzonych. „Dzisiejsze trudności są raczej natury ekonomiczno-politycznej, aniżeli czysto ekonomicznej (...). Panacea tylko nasilą brak zaufania do gospodarki" – napisał w czasie wielkiego kryzysu z lat 30. Alfred Sloan Jr., ówczesny prezes General Motors.

Odnowiciele keynesizmu

Choć powyższy cytat pochodzi z ich książki, Akerlof i Shiller do takich konkluzji nie dochodzą. Przeciwnie, pochlebnie wypowiadają się o o interwencjach władz zmierzających do zahamowania ostatniego kryzysu i są zwolennikami zaostrzenia regulacji finansowych. Trudno się temu dziwić, bo mowa o ekonomistach, którzy uważają się za odnowicieli myśli Johna Maynarda Keynesa, odkurzających jej oryginalny sens. Od niego zresztą zaczerpnęli tytułowe określenie nieekonomicznych motywów i nieracjonalnych zachowań ludzi. „Świat, w którym ogromną rolę odgrywają zwierzęce instynkty, stwarza wiele okazji dla ingerencji rządu, który musi te instynkty kanalizować, aby służyły gospodarce, a nie jej szkodziły. (...) Bez interwencji rządu w gospodarce dochodziłoby do poważnych wahań zatrudnienia, a rynki finansowe od czasu do czasu popadałyby w chaos" – brzmi dewiza autorów.

Poczucie Akerlofa i Shillera, że są restauratorami autentycznej myśli keynesowskiej, bywa irytujące, bo popycha ich do megalomanii. Co rusz napotykamy w ich książce stwierdzenia, że „wyjaśnia ona, jak naprawdę działa gospodarka". „Założenie makroekonomistów z głównego nurtu, że zwierzęce instynkty nie odgrywają żadnej istotnej roli, wydaje się nam absurdalne" – piszą autorzy. To kreowanie nieistniejącego wroga, aby następnie z łatwością go pokonać. Bo ze świeczką można szukać ekonomistów, którzy wierzyliby, że teoretyczne modele, które faktycznie nie zostawiają wiele miejsca dla czynników psychologicznych, wiernie odzwierciedlają ekonomiczną rzeczywistość. Każdy student rozumie, że to uproszczenia. O tym, że niedające się uchwycić w modelach emocje i zmienne wzorce myślenia odpowiadają za wiele zjawisk gospodarczych, dobrze wiedzą też inwestorzy i bankowcy centralni. W szczególności zaś prezes Szwajcarskiego Banku Narodowego Philipp Hildebrand –ustabilizował bowiem kurs franka odpowiednio sformułowaną deklaracją, której nie musiał nawet poprzeć masowymi interwencjami na rynku walutowym.

Co chyba najciekawsze, z niechęci do opierania się na modelach, które nie zostawiają wiele miejsca na różnorodność ludzkich zachowań i motywacji, znana jest austriacka szkoła ekonomii, biegunowo różna od keynesizmu. To pokazuje, że wychodząc od tych samych założeń co Akerlof i Shiller – że ludzie nie są w pełni racjonalni, nie potrafią przeprowadzić pełnego rachunku kosztów i korzyści, a ich pobudki nie zawsze mają czysto ekonomiczny charakter – dojść można do zgoła odmiennych wniosków. Autorzy „Zwierzęcych instynktów" twierdzą, że odrzucanie tych przesłanek prowadzi do niezachwianej wiary w wolny rynek, którą dostrzegają u większości ekonomistów (co zakrawa na obsesję, bo w 2009 r., gdy książka trafiła do sklepów, i przez wiele lat wcześniej, gdy europejskie rządy w najlepsze zwiększały wydatki publiczne, a amerykański na ogromną skalę angażował się na rynku nieruchomości, wolnorynkowców nie było widać). Tymczasem Ludwig von Mises i Friedrich von Hayek, najbardziej znani z „Austriaków", swoją niechęć do gospodarki sterowanej przez wszędobylski rząd tłumaczyli właśnie brakiem wiary w moc ludzkiego rozumu. Jeśli ludzie rzeczywiście nie są w pełni racjonalni, dlaczego mielibyśmy zakładać, że tej ułomności pozbawieni są rządowi planiści, zdolni do zarządzania społeczeństwem w celu ochrony go przed sobą samym? Byłby to paternalizm w czystej formie.

[email protected]

"Zwierzęce instynkty: Czy ludzka psychika napędza globalną gospodarkę i jaki to ma wpływ na przemiany światowego kapitalizmu?"

G. Akerlof i R. J. Shiller

przełożyła: Justyna Jannasz

Studio Emka Warszawa 2011

Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski