– Akcje w Rosji są niedowartościowane – wskazuje w rozmowie z „Parkietem” Roland Nash, główny strateg w Renaissance Capital w Moskwie. – Rosyjski rynek naprawdę wyróżnia się dziś jako tani i atrakcyjny – wtóruje mu Maarten-Jan Bakkum, strateg ds. rynków wschodzących w ING Investment Management.
Cena akcji spółek z moskiewskiego indeksu Micex w stosunku do ich prognozowanych zysków w najbliższym roku (C/Z) wynosi obecnie 6,8. Na światowych parkietach wskaźnik ten wynosi średnio 12, a w przypadku mierzącego koniunkturę na rynkach wschodzących indeksu MSCI EM jest to 14,1. Choć współczynnik C/Z tradycyjnie jest w Rosji niższy niż na większości młodych rynków, tym razem rozziew jest wyjątkowo duży.
Niskie wyceny rosyjskich akcji nie są wynikiem słabej koniunktury na tamtejszej giełdzie. Od początku roku Micex zyskał 12,9 proc., a od początku lipca ponad 18 proc. Pod tym względem nie ustępuje on indeksowi MSCI EM, w przeciwieństwie do głównych wskaźników giełd chińskiej i brazylijskiej. Do szczytu z 2007 r. Miceksowi brakuje już tylko 27 proc., a więc niewiele więcej niż indeksowi MSCI EM.
Zwyżki Miceksu nie nadążają jednak za odbiciem zysków objętych nim spółek. W minionych czterech kwartałach łącznie zarobiły one średnio 178 rubli (16,6 zł) na akcję, najwięcej od rozpoczęcia notowań indeksu w 2003 r. Wynik ten jest o 29 proc. lepszy, niż średnio prognozowali ankietowani przez Bloomberga analitycy. Zyski firm z MSCI EM przebiły oczekiwania średnio o 5,7 proc.
Dlaczego analitycy nie doszacowują wyników rosyjskich spółek? Jednym z powodów jest dominująca pozycja, jaką na tamtejszej giełdzie mają koncerny paliwowe, których zyski uzależnione są od cen gazu i ropy. W sytuacji, gdy perspektywy ożywienia w światowej gospodarce są wciąż niepewne, prognozowanie cen tych surowców jest trudne. Jak wskazuje Lewis Kaufman, zarządzający funduszami w towarzystwie Thornburg, rosyjskie spółki są często mało transpartentne. Trzecim czynnikiem jest relatywnie słaba koniunktura w Rosji.