Najprawdopodobniej strefa euro utrzyma się razem, choć musi w tym celu podjąć zdecydowane działania – oświadczył wczoraj na antenie Sky News brytyjski premier David Cameron zapytany o to, czy euroland przetrwa w obecnej formie. Temu, jak to zagwarantować, poświęcone było wczorajsze spotkanie kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.
Inwestorzy płacą Berlinowi
Choć rozmowy te zgodnie z oczekiwaniami nie przyniosły żadnych konkretów, sprawiły, że euro, które rano osłabiło się wobec dolara do najniższego poziomu od sierpnia 2010 r., zaczęło odrabiać straty. Ale obawy inwestorów o przyszłość strefy euro były widoczne na rynkach akcji i długu.
Paneuropejski indeks Stoxx 600, który rano był na plusie, po południu tracił nawet 0,6 proc. Z kolei rentowność sześciomiesięcznych niemieckich bonów skarbowych na wczorajszej aukcji po raz pierwszy w historii spadła poniżej zera (do końca ub.r. zasady organizowanych przez Federalną Agencję Finansową przetargów nie pozwalały na taki wynik, ale rentowność tych papierów na rynku wtórnym bywała już ujemna). To oznacza, że inwestorzy są skłonni dopłacać za posiadanie tych papierów dłużnych uważanych za jedne z najbezpieczniejszych na świecie. – Na rynkach są dziś inwestorzy, których interesuje głównie to, aby odzyskać swoje pieniądze. Dlatego są gotowi podarować część swoich pieniędzy Niemcom. To tylko pokazuje, jak nerwowa atmosfera panuje na rynkach – ocenił David Schnautz, strateg rynku długu w Commerzbanku. – W tak niepewnych czasach zwrot pieniędzy jest ważniejszy niż stopa zwrotu z pieniędzy – skwitował Kornelius Purps, analityk banku UniCredit.
Ale popyt na sześciomiesięczne bony Niemiec przewyższył podaż wynoszącą 3,9 mld euro tylko o 80 proc. Na grudniowej aukcji analogicznych papierów było to 280 proc.
Pomoc dla Aten zagrożona
Spotkanie liderów Francji i Niemiec poświęcone było głównie planom zaostrzenia dyscypliny fiskalnej w strefie euro uzgodnionego na szczycie UE na początku grudnia. – Chcemy na dniach zakończyć negocjacje w sprawie międzyrządowego paktu stabilności fiskalnej, aby można go było podpisać na początku marca – powiedział Sarkozy na konferencji prasowej. Taki termin zakończenia prac nad paktem, który ma m.in. zmusić kraje eurolandu do ograniczenia strukturalnego deficytu budżetowego do 0,5 proc. PKB i wpisania do konstytucji mechanizmów korygujących budżet, gdyby ten cel nie został osiągnięty, pojawił się już na grudniowym szczycie UE. Merkel i Sarkozy zaapelowali też do tzw. trójki (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy) oraz Aten o przyspieszenie prac nad drugim pakietem pomocowym dla Grecji. Jego zasadniczym elementem ma być zgoda wierzycieli Aten na restrukturyzację greckiego zadłużenia, aby zmniejszyło się ono z około 160 do 120 proc. PKB. W tym celu prywatni inwestorzy mieliby zaakceptować 50-proc. straty na greckich obligacjach. – Drugi pakiet pomocowy, zakładający taką restrukturyzację długu, musi być gotowy szybko. W przeciwnym razie nie będzie możliwa wypłata kolejnej transzy pomocy dla Grecji z pierwszego pakietu – ostrzegła Merkel (transza ta jest przewidziana na marzec). Podkreśliła jednak, że przypadek Aten jest wyjątkowy, sugerując tym samym, że inwestorzy nie poniosą strat na długach innych krajów eurolandu.