Niemiecki eksport spadł w sierpniu aż o 5,2 proc. w porównaniu z lipcem. To jego największy miesięczny spadek od 2009 r. Ekonomiści prognozowali spadek wynoszący jedynie 0,9 proc. To już kolejny w tym tygodniu sygnał mówiący, że niemiecka gospodarka słabnie. W środę opublikowano rozczarowujące dane o tym, że produkcja przemysłowa w Niemczech spadła w sierpniu o 1,2 proc. Źle wróży to ożywieniu gospodarczemu w strefie euro w trzecim kwartale.
Chińskie spowolnienie
Zaskakująco silny spadek niemieckiego eksportu jest głównie tłumaczony kryzysem w Chinach, a także na innych rynkach wschodzących. – Tak dużego spadku często się nie widzi. Słabość Chin, Brazylii, Rosji oraz innych rynków odbija się na niemieckim eksporcie – twierdzi Holger Sandte, główny niemiecki ekonomista Nordei.
Przeżywające spowolnienie gospodarcze Chiny były w zeszłym roku czwartym po Francji, USA i Wielkiej Brytanii miejscem docelowym dla niemieckiego eksportu. Trafiły tam (licząc łącznie z Hongkongiem) dobra z RFN warte łącznie nieco ponad 80 mld euro. Z danych Rady Rozwoju Handlu Hongkongu (HKTDC) wynika, że niemiecko-chińska wymiana handlowa wyraźnie zwolniła. Była w sierpniu 2015 r. o 15 proc. mniejsza niż rok wcześniej.
Sporym negatywnym zaskoczeniem był również sierpniowy spadek niemieckiego importu o 3,1 proc. – Chiny, gdzie popyt wewnętrzny utknął, są ważnym czynnikiem dla zorientowanej na eksport gospodarki takiej jak niemiecka. Wzrost gospodarczy w Niemczech był jednak wspierany przez konsumpcję, a z tym obrazem kłócą się ostatnie dane – uważa Jens Kremer, ekonomista z banku NordLB.
Czy osłabienie największej europejskiej gospodarki może utrzymać się dłużej? – Są powody, by nie patrzeć pesymistycznie na niemiecki przemysł. Sierpniowy spadek produkcji częściowo odzwierciedlał timing letnich świąt. O ile spadek produkcji dóbr kapitałowych był też zapewne związany ze spowolnieniem w Chinach, to wierzymy, że Chiny mają już najgorsze za sobą. Jednakże skandal wokół Volkswagena i jego skutki dla niemieckiego przemysłu samochodowego są negatywnym ryzykiem – wskazuje Jennifer McKeown, ekonomistka z firmy badawczej Capital Economics.