Okazuje się, że pod pozornie spokojną powierzchnią, która mocno zafalowała w miniony piątek, na amerykańskich giełdach od początku królował chaos. Dowodów na to dostarcza lista zwycięzców i przegranych. Rotacja z polowy roku spowodowana przez oznaki poprawiającej się koniunktury w największej gospodarce świata zaszkodziła branżom defensywnym, a na pierwszy plan wysunęły się spółki technologiczne i banki.
To stworzyło pole do popisu dla menedżerów aktywnie zarządzających funduszami. Według danych zebranych przez ekspertów Bank of America w lipcu i sierpniu odsetek funduszy inwestujących w spółki o dużej kapitalizacji bijących benchmarki wyniósł 58 proc. wobec 18 proc. w okresie pierwszych sześciu miesięcy, kiedy lepiej radziły sobie fundusze ETF podążające za indeksami.
- Kiedy celem jest podążanie za rynkiem kupujący stają się niewrażliwi na ceny i niektóre sektory zyskują ekstremalnie wysokie wyceny- wskazuje Michael Ball, szef i zarządzający portfelem w Weatherstone Capital Management Inc.
Mimo gwałtownego zwrotu sytuacji w miniony piątek inwestorzy nadal dystansowali się od branż defensywnych, które były liderami rynku w pierwszym półroczu. Największe straty na skutek piątkowego załamania poniosły firmy użyteczności publicznej, telekomunikacyjne, a także REIT-y, czyli trusty operujące na rynku nieruchomości.
Czerwcowa rotacja zwiększyła liczbę spółek rosnących i branż. Nieważony kapitalizacją S&P500 okazał się najlepszy od 2013 roku od tradycyjnej wersji tego wskaźnika. To korzystne zjawisko z punktu widzenia aktywnego zarządzania.