Administracja amerykańskiego prezydenta Joe Bidena zaproponowała niedawno wprowadzenie globalnej minimalnej stawki CIT wynoszącej 21 proc. Propozycja ta miałaby ukrucić przypadki ucieczki wielkich koncernów przed podatkami. Stawka wynosząca 21 proc. miałaby też zapobiec podatkowemu "wyścigowi w stronę dna", czyli ostrej konkurencji w przyciąganiu inwestorów przez rządy za pomocą niskich podatków. Przyjęcie takiej reguły przez społeczność międzynarodową uderzyłoby jednak w interesy Irlandii. W kraju tym obowiązuje bowiem stawka CIT wynosząca 12,5 proc. Dzięki niej Irlandia stała się krajem, w którym wiele koncernów posiada swoje europejskie siedziby główne.
- Małe kraje powinny mieć możliwość wykorzystywania niskich stawek podatkowych, by kompensować sobie korzyści skali, którymi cieszą się duże gospodarki - stwierdził Donohoe. Jego zdaniem, wprowadzenie 21 proc. stawki CIT, pozbawiłoby Irlandię 20 proc. przychodów z podatków.
Niektóre koncerny płacą w Irlandii efektywną stawkę podatkową dużo mniejszą niż 12,5 proc. Apple przez wiele lat płacił tam mniej niż 1 proc. W 2014 r. jego efektywna stawka podatkowa wyniosła w Irlandii zaledwie 0,005 proc. Komisja Europejska uznała w 2016 r., że Apple dostał w ten sposób nielegalną pomoc publiczną i kazała mu zwrócić 13 mld euro do irlandzkiego budżetu. Rząd Irlandii procesował się z KE, by nie przyjmować tych pieniędzy. W lipcu 2020 r. unijny Sąd Pierwszej Instancji wydał wyrok przyznający rację Irlandii w tej sprawie.
Na propozycji Bidena straciłaby nie tylko Irlandia. Poszkodowane były też państwa naszego regionu. W Polsce, Czechach i na Słowenii obowiązują główne stawki CIT wynoszące 19 proc., w Chorwacji 18 proc., w Rumunii 16 proc., na Litwie i w Serbii 15 proc.,w Mołdowie 12 proc., w Bośni, Bułgarii, Kosowie oraz w Macedonii 10 proc., na Węgrzech i w Czarnogórze zaledwie 9 proc. W USA federalna stawka CIT to 21 proc., ale Biden chce ją podwyższyć do 23 proc.