Przed półmetkiem sesji notowania na większości rynków europejskich szły w górę. Do zakupów akcji zachęcił przede wszystkim opublikowany rano najnowszy odczyt wskaźnika ZEW mierzącego nastroje inwestorów i analityków w Niemczech. Jego silny wzrost świadczy o wysokich oczekiwaniach dotyczących największej europejskiej gospodarki, która ma szansę uniknąć poważniejszych konsekwencji kryzysu na obrzeżach strefy euro.
Zignorowana przez rynki została zaś obniżka ratingów dla kilku krajów eurolandu przez agencję Moody's. To jednak zrozumiałe – po pierwsze decyzja nie była niespodzianką, bo ratingi już wcześniej poobniżała agencja Standard & Poor's, a po drugie zdanie wszystkich agencji ratingowych przez wielu graczy jeszcze długo będzie całkowicie ignorowane, bo wciąż mają oni w pamięci ich liczne wpadki z czasów ostatniego kryzysu.
W drugiej fazie wczorajszych notowań zagościła jednak niepewność i indeksy zaczęły spadać. Wydatnie pomogły w tym słabsze dane z gospodarki amerykańskiej. Chodzi o najnowszy raport na temat sprzedaży detalicznej, która w zeszłym miesiącu wzrosła mniej, niż oczekiwano na rynkach (choć bez uwzględniania samochodów – wzrosła więcej od prognoz).
Ostatecznie dzisiejsza sesja praktycznie na wszystkich rynkach kończyła się na czerwono. Giełdy w Londynie, Frankfurcie i Paryżu spadły od 0,1 do 0,3 proc. Amerykański S&P 500 też był na niewielkim minusie. Z głównych rynków na plusie pozostał tylko Mediolan. Wśród głównych surowców na wczorajszej sesji także dominowały spadki i podobnie jak na rynku akcji były one umiarkowane.
Miedź z powodu obaw o gospodarcze konsekwencje kryzysu zadłużenia staniała wczoraj do poziomu najniższego od tygodnia. Po południu na rynku w Londynie płacono za nią po 8374 USD za tonę, czyli o 0,6 proc. mniej niż w poniedziałek. Spadki o 0,3 proc. obserwowano w notowaniach miedzi w Nowym Jorku.