Dodaje, że ofertę zakupu udziałów i pomocy w debiucie na GPW złożyły jej trzy fundusze inwestycyjne.

Po wejściu na GPW obecni właściciele Oshee (oprócz Gałęzewskiego udziały w spółce mają także Dominik Doliński i Michał Salata) chcą zachować w spółce pakiet kontrolny. Jak podkreślają, nie spieszą się z debiutem, ponieważ są przekonani, że wartość ich firmy będzie dalej szybko rosnąć. Na koniec zeszłego roku wyceniano ją na 50 mln zł. Rok wcześniej było to 25 mln zł. Oshee niespełna trzy lata temu weszło na wart ok. 140 mln złotych polski rynek napojów izotonicznych, zwanych też napojami dla sportowców. Obecnie, w ujęciu ilościowym, zajmuje na nim drugie miejsce z udziałami przekraczającymi 30 proc.

Krakowska spółka zapowiada, że ciągu dwóch, trzech lat chce zostać liderem rynku izotoników. Aby tego dokonać, musi przegonić Coca-Colę. Udziały produkowanej przez ten koncern marki Powerade wynoszą ok. 50 proc.

W zeszłym roku sprzedaż Oshee urosła o ponad 50 proc.W I kwartale tego roku firma zanotowała wzrost sprzedaży o ok. 60 proc. Utrzymania takiego tempa spodziewa się też?w kolejnych kwartałach. W pierwszych miesiącach tego roku firma zaczęła sprzedawać napoje za granicą. Trafiają one m.in. do Szwecji, Wielkiej Brytanii, Francji oraz na Litwę. – W ciągu najbliższych dwóch lat chcemy nie tylko rozwijać eksport, ale także rozpocząć produkcję w naszym regionie – zapowiada Doliński.

W tym roku Oshee miało rozpocząć budowę centrum badawczo-rozwojowego pod Krakowem. Spółka pozyskała na ten cel 15 mln zł z programu „Innowacyjna gospodarka”. Inwestycja ma kosztować ok. 20 mln zł. – Zdecydowaliśmy, że opóźnimy rozpoczęcie budowy o rok i skoncentrujemy się na rozwoju naszych marek – wyjaśnia Doliński.