W 2014 r. kierowana przez niego spółka zwiększyła obroty do 37,4 mln zł z 27,1 mln zł, czyli o 38 proc. Zysk operacyjny wyniósł 1,57 mln zł (rok wcześniej było 0,58 mln zł straty), a netto 0,89 mln zł (strata 1,56 mln zł). Warto przypomnieć, że dane za 2013 r. były obciążone odpisami związanymi z transakcją sprzed ośmiu lat dotyczącą przejęcia spółki ICM. Podmiot po dwóch kolejnych latach został sprzedany, ale jeden z mniejszościowych udziałowców ICM zakwestionował część rozliczeń. Sprawa skończyła się w sądzie.

Wyraźna poprawa wyników nie miała jednak przełożenia na kondycję gotówkową spółki. Na koniec grudnia grupa miała na kontach 1,34 mln zł wolnych środków wobec 1,29 mln zł rok temu. Saldo przepływów pieniężnych wyniosło tylko 50 tys. zł wobec 0,5 mln zł rok wcześniej. Równocześnie należności wzrosły do 14 mln zł z 6,1 mln zł, a zadłużenie (w większości krótkoterminowe) do 13,03 mln zł z 6,29 mln zł.

– Zwiększamy skalę działalności, co oznacza większe potrzeby gotówkowe – wyjaśnia prezes. Zwraca uwagę, że w zeszłym roku Unima 2000 rosła zarówno w obszarze instalacji teletechnicznych (budynkowych), jak i w produktach i usługach call oraz contact center. – Rozwijamy też nowy biznes, czyli sprzedaż i wdrażanie systemów klasy facility management (integrują różnego rodzaju aplikacje działające w firmach – red.). To bardzo perspektywiczny segment. Mamy już pierwszych klientów. W tym roku przychody z tego źródła powinny stanowić już kilka procent naszych obrotów – stwierdza Kniszner.

Przyznaje, że zarząd nie zdecydował jeszcze, co rekomendował będzie akcjonariuszom, jeśli chodzi o podział zeszłorocznego zysku. – Z jednej strony, jako udziałowiec (wraz z żoną kontroluje prawie 63 proc. kapitału – red.) chciałbym wypłaty dywidendy. Ale jako prezes wiem, ile firma potrzebuje pieniędzy, żeby dalej dynamicznie się rozwijać – wyjaśnia. Deklaruje, że decyzja o ewentualnej dywidendzie zapadnie dopiero przed walnym, które planowane jest przed wakacjami.