Jak donosi niemiecka prasa, to chiński państwowy koncern CQLT złożył najwyższą ofertę cenową, opiewającą na 100 mln euro. Inwestora zaakceptowała już rada wierzycieli SaarGummi (czyli głównie banki), ale do zawarcia transakcji wymagana jest również zgoda pracowników, głównych klientów (są to Volkswagen, BMW, Daimler i Ford) oraz lokalnych władz.
Oprócz Boryszewa i CQLT w grze o koncern z zakładami w Brazylii, Czechach, Hiszpanii, Stanach Zjednoczonych, Chinach, Indiach, Rosji i na Słowacji oraz 300 mln euro przychodów w 2009 roku jest również indyjska Ruia Group.
– Słyszeliśmy, że Chińczycy złożyli najwyższą ofertę cenową, znacznie przekraczającą ofertę naszą czy Ruia. Nic dziwnego, że spotkali się z przychylnością banków, zainteresowanych odzyskaniem pieniędzy. Trudno ją jednak uznać za uzasadnioną ekonomicznie – komentuje Piotr Wiśniewski, menedżer Boryszewa, odpowiedzialny za projekt. Nie chce się odnosić do wymienianej przez media kwoty. – Na wartość oferty składa się wiele czynników, nie tylko gotówka. Pytanie, czy cena będzie kluczowym czynnikiem dla pozostałych stron transakcji. Zobaczymy, piłka jest cały czas w grze – podkreśla Wiśniewski. Boryszew chce wskoczyć do pierwszej setki dostawców komponentów do aut i poluje na inwestycyjne okazje. Taką było przejęcie w 2010 r. światowej grupy Maflow za zaledwie 120 mln zł. Boryszew od początku roku złożył jedną ofertę wiążącą (na SaarGummi), jedną warunkową (na francuski Sealynx – zakup uzależniony jest od nabycia SaarGummi) oraz trzy oferty niewiążące. Ma też podpisaną jedną umowę o zachowaniu poufności.