Ale i tak, jak podkreślają władze grupy, całoroczne wyniki raczej nie zdołają przebić tych z 2010 r., kiedy obroty i zyski skoczyły o ponad 40 proc., do odpowiednio 200 mln zł i 15,5 mln zł.

– Bieżący rok jest dość trudny dla całej branży budowlanej. Znajduje to odzwierciedlenie w przetargach, w których startujemy, głównie jeśli chodzi o elektroenergetykę i automatykę (np. wykonywanie instalacji elektrycznych czy pomiarów – red.). Jest spora rywalizacja i wiele przetargów rozstrzyganych jest znacząco poniżej budżetu, co w efekcie ma wpływ na marże wykonawców – wyjaśnia Łukasz Kalupa, dyrektor finansowy i członek zarządu Atremu.

Spółka startuje w wielu przetargach, ale nie chce ich wygrywać za wszelką cenę. – Wiele osiągamy dzięki dywersyfikacji: np. wykonywanie systemów klimatyzacji to wciąż niszowe, ale zapewniające dobrą rentowność zlecenia – zaznacza Kalupa. Wielkie nadzieje Atrem wiązał z podniesieniem kapitału o 14 mln zł, do ok. 30 mln zł, zależnego Contrastu. Miało to pomóc grupie rozwinąć skrzydła w sektorze budownictwa energetycznego. – Jednak, jak pokazuje rzeczywistość, wielkie inwestycje są wciąż przed nami i trudno zakładać, kiedy de facto nastąpi prawdziwy inwestycyjny boom w tym obszarze – przyznaje Kalupa.

Tymczasem notowania Atremu nieubłaganie spadają. Na początku roku inwestorzy płacili za akcję ponad 18 zł. Teraz – poniżej 9 zł. Według analityków przyczyną jest kojarzenie tej spółki inżynieryjnej z branżą budowlaną, która mocno traci na wartości, a zwłaszcza z grupą PBG (to główny odbiorca Atremu). – Ponadto prezes oraz członek zarządu sprzedawali na przełomie marca i kwietnia akcje spółki, a to bardzo niekorzystny sygnał dla rynku – dodaje Robert Kurowski, analityk DM AmerBrokers. Jednocześnie zwraca uwagę na pozytywny aspekt – rosnący portfel zamówień Atremu.