Handel algorytmiczny może pomóc polskiej giełdzie

Nowy system transakcyjny UTP?ma przyciągnąć na GPW fundusze stosujące handel wysokiej częstotliwości, a razem z nimi płynność i niższe spready.

Aktualizacja: 15.02.2017 04:46 Publikacja: 10.03.2013 10:30

Handel algorytmiczny może pomóc polskiej giełdzie

Foto: GG Parkiet

Niewiele ponad miesiąc pozostało do wprowadzenia na warszawską giełdę nowego systemu transakcyjnego UTP. 15 kwietnia wysłużony Warset stanie się historią, a zastąpi go jedna z najnowocześniejszych technologii na świecie. I jak na nowoczesność przystało, parametry nowego systemu zapierają dech w piersiach. UTP będzie w stanie obsłużyć aż 20 000 zleceń na sekundę. Choć dla przeciętnego inwestora wystarczył Warset ze skromną mocą 328 zleceń na sekundę, to wysoka przepustowość ma być odpowiedzią na światowy trend w technikach inwestycyjnych. Chodzi o handel algorytmiczny, który wykorzystuje zaawansowane technologie komputerowe do budowania automatycznych systemów inwestycyjnych. Jednym z kluczowych rodzajów tych technik jest handel wysokiej częstotliwości (HFT). Metoda gry polegająca w uproszczeniu na tym, by zawierać jak najwięcej transakcji w jak najkrótszym czasie. Nie liczy się wynik na pojedynczej operacji, ale rezultat całościowy. Niektórzy używają błyskotliwego porównania HFT do wyciągania monet spod pędzącego walca.

Fundusze inwestycyjne wykorzystujące tego typu strategie zdominowały handel akcjami w USA. Według szacunków firmy konsultingowej TABB Group, w 2010 r. odpowiadały one za 56 proc. obrotu. Jeśli wierzyć powiedzeniu, że nasza przyszłość rodzi się na Zachodzie, powinniśmy powoli oswajać się z myślą, że w Warszawie też pojawią się inwestycyjne „terminatory". Co to oznacza dla przeciętnego inwestora?

Dawcy płynności

Fundusze wykorzystujące techniki HFT często nazywane są dawcami płynności. Składając tysiące zleceń w ciągu sekundy generują ogromną liczbę ofert kupna i sprzedaży. Dzięki tak dużemu zaangażowaniu tych podmiotów, indywidualny gracz nie musi się obawiać, że jego zlecenie nie zostanie zrealizowane. Ryzyko płynności, będące jednym z najpoważniejszych rodzajów ryzyka w giełdowym rzemiośle zostaje znacznie zminimalizowane. Mało tego, wysoka płynność sprzyja również minimalizowaniu różnicy między ceną kupna i sprzedaży (tzw. spread). A im różnica ta jest mniejsza, tym mniejszy jest koszt ponoszony przez inwestora – po zakupie akcji będzie mógł je sprzedać od razu po niewiele wyższej/niższej cenie.

Wysoka częstotliwość handlu zapewnia więc rynkowi swego rodzaju ciągłość. Richard Olsen, szef kanadyjskiej firmy inwestycyjnej Oanda, powiedział na jednej z konferencji poświęconych rynkowi forex, że jeśli rynki finansowe porównamy do ludzkiego ciała, to technika HFT pełni w nim rolę krwi. „Krążąc" po rynku zachowuje się jak regulator – stabilizuje anomalie cenowe pojawiające się w wyniku przypadkowych zleceń. Jest w tym dobra, ponieważ reaguje błyskawicznie, znacznie szybciej niż jest to w stanie uczynić człowiek. A im wolniej reagujemy, tym więcej pola do kolejnych błędów.

Dawcy płynności

Wszystko nie może jednak wyglądać tak kolorowo. Słynne załamania rynków jak Flash Crash (patrz wykres i ramka wyżej) czy ubiegłoroczna wpadka domu maklerskiego Knight Capital (błąd algorytmu doprowadził do masowych zleceń kupna) pokazują, że HFT?też potrafi destabilizować rynek. Dla sceptyków kilka gwałtownych załamań to jednak wystarczający argument, by ograniczyć HFT. Ale nikt nie zakazuje lotów samolotem, bo czasami dochodzi do katastrof. Wręcz przeciwnie, każdy wypadek zmusza do większej pracy nad bezpieczeństwem. I z HFT powinno być podobnie. Nowe technologie niosą zarówno nowe możliwości, jak i zagrożenia.?Z?tych pierwszych trzeba korzystać, a nad drugimi dalej pracować. Na tym polega postęp.

[email protected]

Flash Crash, czyli jak stracić 600 pkt w 5 minut

6 maja 2010 r. sesja na amerykańskiej giełdzie rozpoczęła się od spadków, wywołanych kryzysem zadłużeniowym w Grecji. Do godziny 14.42 Dow Jones tracił około 300 pkt wobec zamknięcia poprzedniej sesji (-2,7 proc.), ale pięć minut później wskaźnik pogłębił stratę o kolejnych 600 pkt (-9,1 proc.). Co ciekawe, kilka minut po osiągnięciu sesyjnego dołka, kurs wrócił do poziomu z godziny 14.42. W jaki sposób doszło do tak gwałtownego wstrząsu? Po blisko pięciomiesięcznym śledztwie, amerykański nadzór stwierdził, że winę za tąpnięcie ponoszą fundusze wykorzystujące handel wysokiej częstotliwości. Duże zlecenie sprzedaży kontraktów E-Mini S&P500 przez jeden fundusz wywołało lawinę zleceń innych funduszy, których algorytmy odczytały duży ruch na rynku jako sygnał sprzedaży. Po osiągnięciu dołka i zawieszeniu notowań, fundusze zaczęły skupować tanie akcje i w kilka minut rynek się ustabilizował.

Analizy rynkowe
Spółki biotechnologiczne cztery lata po pandemii
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Analizy rynkowe
Na giełdzie w Warszawie nie widać końca korekty
Analizy rynkowe
Spółki z WIG20 w odwrocie. Kiedy znów wrócą do łask?
Analizy rynkowe
Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?