W branży gier najgłośniej w ostatnim czasie mówi się o przełożeniu przez CD Projekt premiery „Cyberpunka 2077" o pięć miesięcy na 17 września. Czy ta decyzja pana zaskoczyła?
Trochę. Zakładałem, że wcześniejszy termin (16 kwietnia – red.) zostanie dotrzymany. Natomiast widać, że część rynku nie była specjalnie zaskoczona. Wiedziała, że ten termin był napięty. Gra jest duża, skomplikowana. Każdemu może się zdarzyć przełożyć premierę gry.
Ta decyzja wywołała silne tąpnięcie kursu CD Projektu na giełdzie, ale tylko jednodniowe. Notowania szybko się podniosły. Czy to wyraz tego, że inwestorzy cały czas wierzą CD Projektowi?
Kurs w ciągu zaledwie trzech dni wrócił do poziomu, na jakim był przed przełożeniem premiery. To pokazuje, że akcjonariat jest tam mocny. Inwestorzy, którzy kupili akcje w oczekiwaniu na grę, nadal je trzymają. Z ich perspektywy przełożenie premiery to z fundamentalnego punktu widzenia niewielka zmiana. Premiera przesuwa się z drugiego kwartału na trzeci. Nie wypada poza rok 2020. Nie wypada też poza okres po premierze nowych konsol.