Do końca roku MOL chce mieć w Polsce pod sztandarową marką około 80 proc. stacji paliw przejętych kilka kwartałów temu w ramach umowy z Orlenem. Chodzi o obiekty funkcjonujące pierwotnie pod szyldem Lotos. Na koniec I kwartału Węgrzy mieli ich 390. Spośród nich 70 proc. to placówki własne, a 30 proc. działające na zasadzie franczyzy. Tych pierwszych około 90 proc. działa już nad Wisłą pod marką MOL. Pozostałe zostaną przekształcone do połowy tego roku. Zdecydowanie dłużej rebranding potrwa w placówkach franczyzowych. „Docelowo wszystkie stacje przejęte w Polsce w ramach transakcji z Orlenem będą działać pod szyldem MOL. Zależy nam na integracji działalności całej sieci pod jedną, silną marką” – twierdzi biuro prasowe koncernu. Dodaje, że sfinalizowanie rebrandingu obiektów franczyzowych planowane jest na przyszły rok.
Na zmianach szyldów stacji dawnego Lotosu jednak nie koniec, gdyż grupa MOL posiada jeszcze w Polsce niespełna 90 obiektów działających pod marką Slovnaft Partner. Analiza wszystkich korzyści i wyzwań związanych z ich ewentualnym rebrandingiem będzie jednak prowadzona w przyszłości. „Trudno w tej chwili jednoznacznie wskazać perspektywę takiego przedsięwzięcia, ponieważ stacje działające w sieci Slovnaft Partner funkcjonują w nieco innym modelu biznesu. Przyznajemy jednak, że byłby to logiczny kolejny krok – aby nie tylko ujednolicić markę w Polsce, ale także połączyć lokalną działalność detaliczną i hurtową w jednym podmiocie” – ocenia MOL.
Koncern zapewnia, że w ostatnim czasie dokonał w naszym kraju wielu znaczących inwestycji zarówno w sam proces rebrandingu, jak i dostosowanie stacji do standardów grupy MOL. Ich łącznej wartości nie podaje. Informuje jedynie, że koszt rebrandingu pojedynczej stacji to co najmniej 60 tys. USD (235 tys. zł). Ile dokładnie wynosi, uzależnione jest od lokalizacji i standardu obiektu, w którym prowadzone są prace.
Grupa MOL posiada w dziesięciu krajach Europy Środkowo-Wschodniej około 2,4 tys. stacji paliw. Funkcjonują one pod sześcioma markami: MOL, Slovnaft, INA, Tifon, Energopetrol oraz PapOil. Najwięcej placówek ma w Polsce, a następnie w Chorwacji, na Węgrzech, w Czechach, Rumunii i na Słowacji. Co więcej koncern myśli o dalszej rozbudowie sieci. „Mamy ambicje, aby wciąż się rozwijać i zwiększać liczbę stacji, ponieważ w naszej branży wielkość sieci ma znaczenie. Nie zapominamy przy tym jednak, że naszym głównym priorytetem jest wysoka jakość produktów i usług” – przekonuje spółka. Stawia zarówno na rozwój i optymalizację obecnych stacji, jak i pozyskanie nowych, zlokalizowanych na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej.