Ta przecena nie odzwierciedla jednak w pełni rozczarowania, jakie przeżyli inwestorzy po publikacji przez spółkę wyników po pierwszym kwartale roku obrotowego 2010/2011.
Rynek spodziewał się dodatniego wyniku. Konsensus mówił o symbolicznym zysku netto na poziomie 1,7 mln zł. Tymczasem Puławy wykazały stratę netto, i to najwyższą od czasu debiutu spółki na GPW. Skonsolidowana strata netto przypisana akcjonariuszom podmiotu dominującego przekroczyła 38,5 mln zł. Rok temu, gdy branża chemiczna, szczególnie zaś producenci nawozów, przeżywała najgorszy kryzys, Puławy nie miały aż tak niskiego wyniku. Strata spółki wyniosła wtedy nieco ponad 33 mln zł.
Także przychody Puław, choć wyższe o 17,5 proc. od tych sprzed roku, okazały się znacząco niższe od rynkowego konsensusu. Sprzedaż zakładów wyniosła 452,22 mln zł, podczas gdy analitycy szacowali średnio, że sięgnie o 493,5 mln zł.
– Wynik netto jest jednak cały czas lepszy od naszych oczekiwań – mówił wczoraj Andrzej Kopeć, członek zarządu Puław, który odpowiada za finanse. – Jestem przekonany, że w kolejnych kwartałach realizować będziemy taki sam scenariusz, jak w zeszłym roku, czyli że każdy kolejny okres będzie lepszy niż poprzedni – dodał.
Zarząd tłumaczył słaby wynik przede wszystkim czynnikami zewnętrznymi: wysoką ceną gazu ziemnego oraz umocnieniem polskiej waluty. Rezultat był słabszy także z powodu przestojów w produkcji, które wynikały z remontów instalacji oraz podłączenia nowych linii produkcyjnych mocznika.