W 2011 r. Lotos zacznie produkować zwiększone ilości paliwa, i to tego najbardziej poszukiwanego na rynku – oleju napędowego. Poza tym, zdaniem analityków, dzięki rozpoczęciu wydobycia na Szelfie Norweskim (złoże YME) dobre wyniki osiągnie spółka Petrobaltic.
– Nie zakładamy istotnej poprawy samych warunków makroekonomicznych – mówi Kamil Kliszcz z DI BRE Banku. – Trudno o optymizm, gdy chodzi o sektor rafineryjny. Musiałaby się pojawić jakaś nadzwyczajna koniunktura, by marże znacząco wzrosły.
Jednak z racji tego, że produkcja będzie bardziej efektywna po modernizacji rafinerii, jego zdaniem wyniki Lotosu na pewno będą lepsze na koniec 2011 r. niż w 2010 r. Ale analityk przypomina o innych istotnych czynnikach, wpływających na wyniki gdańskiej grupy, jak właśnie poziom marż rafineryjnych czy tzw. dyferencjału (różnicy miedzy notowaniami ropy Brent i Ural, którą przerabia zakład w Gdańsku) oraz kursu walutowego.
W 2010 r. akcje Lotosu zdrożały o 14 proc., a na kończącej rok sesji płacono za nie 36,35 zł. Wygląda na to, że poza Komisją Nadzoru Finansowego praktycznie nikt już nie pamięta o szokującej prognozie analityka UniCredit z listopada 2008 r. i wycenie papierów Lotosu na zero złotych. Ale niektórzy analitycy pomimo dobrych prognoz dotyczących poprawy efektywności grupy na 2011 r. nie liczą na dalszy, znaczący wzrost notowań akcji. DI BRE Bank w ostatniej swojej analizie z listopada 2010 r. dla walorów Lotosu wystawił rekomendację „redukuj”. – Zdecydowaliśmy się na taką rekomendację ze względu na sytuację w sektorze rafineryjnym – tłumaczy Kliszcz. – Wycena akcji już dyskontuje efekty wynikające z programu rozwoju Lotosu.
Jednak inne biura podwyższyły rekomendacje, na przykład w raporcie z 15 grudnia DM IDM sugerował, by „kupować” walory Lotosu (co oznacza poprawę rekomendacji z „trzymaj”) i podnósł jednocześnie cenę docelową dla akcji spółki do 43,6 zł z 33 zł. Raport wydano przy cenie 36,16 zł. Natomiast KBC Securities w raporcie z 6 grudnia podniósł cenę docelową akcji Lotosu do 34,5 zł z 31,5 zł, utrzymując rekomendację „trzymaj”. Wówczas akcje kosztowały 31,7 zł.