Poprawa wyników to m.in. efekt ograniczania kosztów zarządu (spadły do 61 mln zł z 95 mln zł rok wcześniej), kosztów sprzedaży (27 mln zł wobec 30 mln zł) i kosztów finansowych, które obniżyły się o kilka milionów złotych. W skali całego roku zadłużenie firmy z tytułu obligacji zmniejszyło się (stan na 31 grudnia) do 26 mln zł, czyli o 43 proc.

Pozytywny wpływ na wyniki miało uwzględnienie korzyści z tytułu strat podatkowych z lat ubiegłych – dało to 4,8 mln zł. Negatywnie na rezultaty wpłynęły natomiast zmiany kursowe. Obniżyły zysk za cały rok o blisko 3 mln zł. Dodatkowo firma zmuszona była utworzyć odpis na 4,3 mln zł, bo jeden z klientów zrezygnował z realizacji projektu uruchomionego jeszcze w 2006 r. – Gdyby nie ten czynnik, nasze wyniki za 2011 r. byłyby jeszcze lepsze – zauważa Ilona Weiss, wiceprezes Sygnity odpowiedzialna za finanse.

Zdaniem zarządu w związku z tym, że wspomniana rezerwa była zdarzeniem jednorazowym, zachodzą przesłanki do uruchomienia pierwszej transzy programu motywacyjnego. Warunkiem było, by zysk netto w 2011 r. sięgnął 10 mln zł. Decyzję o uruchomieniu programu podejmie jednak dopiero rada nadzorcza. Program jest rozpisany na lata 2011–2013. Objętym nim są członkowie zarządu. Łącznie mogą liczyć na 600 tys. akcji po 15 zł (obecny kurs to ok. 19 zł). Żeby kadra mogła dostać akcje także za bieżący rok, zysk netto musi sięgnąć 30 mln zł. – To ambitne założenie – przyznaje Norbert Biedrzycki, prezes Sygnity.

Pozytywnie ocenia on perspektywy na bieżący rok. Portfel zamówień spółki ma wartość 260 mln zł. Jest więc o 21 proc. wyższy niż przed rokiem, gdy wynosił 215 mln zł. – Nasz backlog ma wartość prawie 40 proc. przychodów prognozowanych na ten rok – zauważa prezes. Plan zakłada, że sprzedaż powiększy się do 650 – 700 mln zł. Rentowność operacyjna ma sięgnąć 5 – 7 proc.