Na pytanie, czy prawdziwe są doniesienia, że spółka rozważa inwestycję w jedną z dwóch węglowych firm: Lubelski Węgiel Bogdanka albo Katowicki Holding Węglowy, prezes odpowiada: – Analizujemy różne scenariusze i byłbym skrajnie nieodpowiedzialnym menedżerem, gdybym nie szukał najlepszych sposobów na zabezpieczenie optymalnej ceny zakupu węgla dla naszych siłowni.
Jednocześnie podkreśla, że zabezpieczenie surowca to dla spółki priorytet, bo ma fundamentalne znaczenie dla ceny sprzedawanego prądu. – Mamy jednostki wytwórcze, a wokół silną konkurencję, która pozyskuje węgiel z własnych źródeł. Cały czas szukamy docelowego modelu biznesowego, który byłby najlepszy dla spółki i naszych akcjonariuszy – podkreśla Zamasz.
Tłumaczy, dlaczego nie uczestniczy wraz z prezesami innych kontrolowanych przez Skarb Państwa spółek energetycznych w rozmowach na temat inwestycji w tzw. Nową Kompanię Węglową. – Bo to projekt, który w naszej ocenie nie jest biznesowo dedykowany dla Enei. Kompania Węglowa nie jest naszym kluczowym dostawcą, poza tym obecnie jesteśmy średniakiem na polskim rynku i nie stać nas na inwestycję kapitałową o charakterze portfelowym – wyjaśnia Zamasz.
Podkreśla, że Enea realizuje bardzo ambitny program inwestycyjny w energetyce, co powoduje konieczność znacznego zadłużania grupy. – Dlatego każdą złotówkę oglądamy wiele razy, zarówno po stronie kosztów, jak i inwestycji. I każda inwestycja musi mieć bardzo solidne, zgodne z naszym podejściem argumenty, byśmy ją chcieli realizować. My szukamy raczej takich projektów, które dadzą nam realny wpływ na działalność przejmowanej spółki, pozwolą nam przejąć nad nią kontrolę – informuje Zamasz.
Przyznaje jednak, że analizował projekt Nowej Kompanii Węglowej. W jego ocenie spółka ta ma bardzo sensowny plan naprawczy i jego realizacja ma głęboki sens.