Taryfy utrzymują status quo na rynku

Wprowadzenie cen maksymalnych na energię dla gospodarstw domowych zachęciłoby koncerny do rywalizowania o tę grupę. Jest jeden warunek: wyznaczony przez URE poziom musiałby znacząco odbiegać od obecnego.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:20 Publikacja: 16.09.2015 06:18

Taryfy utrzymują status quo na rynku

Foto: GG Parkiet

Apele prezesa Urzędu Regulacji Energetyki o wprowadzenie cen maksymalnych w taryfach na sprzedaż energii elektrycznej dla klientów indywidualnych na razie pozostają bez echa.

Resort gospodarki, który mógłby zmienić formułę ich ustalania poprzez stosowne zapisy w rozporządzeniu, na razie się z tym nie kwapi.

Przypomnijmy, że z takim wnioskiem URE występuje już drugi rok z rzędu.

Przeciąganie decyzji

– Rozmowy z Ministerstwem Gospodarki wciąż trwają – przytoczono więcej argumentów przemawiających „za" przedmiotowym rozwiązaniem, np. doświadczenia z rynku gazu. Dotychczas jednak rozmowy nie przyniosły konkretnych efektów – przekazała nam Agnieszka Dębek, p.o. naczelnika Wydziału ds. Komunikacji Społecznej w URE.

Na razie z ministerstwa płynie jednoznaczny komunikat, że nie ma co liczyć na całkowitą liberalizację rynku energii. A więc taryfa G, czyli dla gospodarstw domowych, na pewno będzie obowiązywać. Na pytanie o ceny maksymalne przedstawiciele resortu niezmiennie odpowiadają: decyzja nie została jeszcze podjęta.

Jednak w ślad za tym stwierdzeniem nie padają żadne deklaracje co do możliwych terminów.

Niesprzyjający termin

Eksperci nie mają złudzeń, że na zmiany formuły ustalania taryf przez URE resort się nie zgodzi, a przynajmniej nie w roku wyborczym. – To kwestia wrażliwa politycznie – mówi Michał Suska, ekspert ds. efektywności energetycznej w BCC.

Przytacza przykład z rynku bułgarskiego, gdzie po uwolnieniu cen energii dla klientów indywidualnych skoczyły one o 20 proc. To wywołało zamieszki. – U nas nawet częściowe uwolnienie tego rynku przez wprowadzenie cen maksymalnych miałoby sens tylko wówczas, gdyby ich poziom był wyznaczony na znacznie wyższym od obecnego poziomie. Dawałoby to realną przestrzeń na stworzenie konkurencyjnej oferty przez firmy energetyczne, które mogłyby zacząć walczyć o klienta indywidualnego ceną – argumentuje Suska.

W jego ocenie nie miałoby większego sensu zmienianie formuły i zbliżenie do dzisiejszego poziomu tary. Bo po odliczeniu kosztów administracyjnych, które ponosi spółka na pozyskanie klienta, nie ma już marginesu na zarobek. Jak zauważa Suska, jest to sytuacja bezpieczna dla naszych państwowych grup energetycznych, które choć nie mogą realnie konkurować ceną o segment gospodarstw domowych, to tego atutu nie mają też ich rynkowi rywale, także traktujący taryfy wyznaczane przez URE jako swojego rodzaju wyznacznik.

– To dlatego dzisiaj duże firmy energetyczne są nastawione raczej na tworzenie pakietów, w których energia jest jednym ze sprzedawanych produktów. Takie oferty są raczej nastawione na zwiększanie lojalności obecnych klientów niż pozyskiwanie nowych – wskazuje Suska.

[email protected]

Surowce i paliwa
Prezes KGHM: Unia Europejska jest i będzie dla KGHM kluczowym rynkiem
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Surowce i paliwa
JSW widzi zagrożenia finansowe, ale chce je minimalizować
Surowce i paliwa
Nowa instalacja Orlenu na Litwie powstaje w bólach
Surowce i paliwa
KGHM o wydobyciu soli w okolicach Pucka zdecyduje w przyszłym roku
Surowce i paliwa
Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o zapasach gazu
Surowce i paliwa
Orlen ruszył z wiosenną promocją na stacjach paliw