Wstępne wyniki firmy nie zaskoczyły też analityków: Tauron nie radzi sobie o wiele gorzej niż wcześniej, ma jednak kulę u nogi – i jest nią górnicza część koncernu.
– Przez kilka ostatnich lat spółka nie była w stanie wydobyć tyle węgla, aby zapewnić rentowność tego działu i II kwartał nie był tu wyjątkiem – mówi „Parkietowi" Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale. – Być może firma odczuwa też presję na ceny węgla: te globalne są dużo niższe od polskich, a i u nas zapasy zaczęły rosnąć. Tymczasem Tauron nie jest kluczowym dostawcą węgla na rynek, a zatem jest też „cenobiorcą" – podkreśla.
Ta fatalna sytuacja odbija się również na wstępnych wynikach: EBITDA z wydobycia ma wynosić minus 143 mln zł. Największy wpływ na ten wynik ma mieć Kopalnia Węgla Kamiennego Janina. – Kluczowe dla przyszłości tej części koncernu jest to, czy uda się sprzedać Janinę. Jeżeli się uda, to duża część problemu zostanie rozwiązana – podkreśla Kubicki.
Według wiceministra Adama Gawędy plan naprawczy dla Tauronu Wydobycia miałby być gotowy lada chwila, bo już w połowie września. Eksperci nie oczekują jednak rewelacji. – Po planie nie można się wiele spodziewać, gdyż jedynym elementem, który może spółce pomóc, jest wzrost wydobycia, a o tym słyszymy już od jakiegoś czasu – wskazuje analityk Societe Generale. – Prawdopodobne oszczędności byłyby trudne do osiągnięcia, a kopalnie raczej nie zostaną zamknięte – kwituje.
Największy udział w EBITDA miała część dystrybucyjna (ponad 1,33 mld zł).