Prezes Studenac Group: Chorwacja i Słowenia to jeszcze nie koniec

Potencjał rozwoju przede wszystkim na rynku chorwackim, ale i słoweńskim jest duży, jednak patrzymy też w kierunku dalszej ekspansji międzynarodowej – mówi Michał Seńczuk, prezes Studenac Group.

Publikacja: 25.11.2024 17:56

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Michał Seńczuk, prezes Studenac Group. Fot. mat.

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Michał Seńczuk, prezes Studenac Group. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Studenac Group prowadzi obecnie ofertę publiczną akcji. Wyjście z ofertą po słabym debiucie Żabki, po odwołaniu jednego z IPO i przy napięciach geopolitycznych to chyba spore ryzyko?

Rynek kapitałowy jest zmienny i dynamika tych zmian jest stymulowana przez czynniki, na które my, menedżerowie, praktycznie nie mamy wpływu. Przygotowanie spółki do IPO też zajmuje dużo czasu i „wstrzelenie” się w odpowiedni moment rynkowy jest bardzo trudne. Nie oznacza to oczywiście, że nie trzeba patrzeć na ten aspekt. Patrzymy i analizujemy otoczenie, ale z naszej perspektywy najważniejsze jest to, co faktycznie jesteśmy w stanie zaoferować inwestorom. Studenac jest dzisiaj spółką gotową do wejścia na giełdę i przygotowaną na dalszy rozwój biznesu. Od 2018 r. do 2023 r. firma urosła trzykrotnie. Pod względem liczby prowadzonych sklepów jesteśmy dzisiaj też największym detalistą na rynku chorwackim. Działamy także na rynku słoweńskim, czym potwierdziliśmy nasze ambicje dotyczące ekspansji międzynarodowej. Chorwacja i Słowenia też są prężnie rozwijającymi się rynkami i te wszystkie elementy, naszym zdaniem, są kluczowe, jeśli chodzi o długoterminowe perspektywy spółki.

IPO już trwa kilka dni. Jakie jest zainteresowanie ofertą za strony inwestorów instytucjonalnych i zagranicznych?

To zainteresowanie jest dość duże, ale do zamknięcia książki popytu ciężko mówić o konkretach. Warto jednak też wspomnieć o zainteresowaniu dużych inwestorów, wśród których jest m.in. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Od 2018 r. podmiot ten uczestniczy już finansowo we wspieraniu naszego rozwoju. Liczymy, że EBOR stanie się też jednym z kluczowych, długoterminowych inwestorów w naszej spółce.

Oferta ta różni się od innych IPO, które w ostatnim czasie przeprowadzane były na GPW, m.in. tym, że akcje nie tylko sprzedaje dotychczasowy główny akcjonariusz, lecz także towarzyszy temu emisja nowych akcji. To oznacza realny dopływ gotówki do firmy. Na co chcecie ją przeznaczyć?

Liczymy na około 80 mln euro. Chcemy oczywiście dalej stymulować wzrost biznesu spółki zarówno poprzez rozwój organiczny, jak i akwizycje, ale też chcemy inwestować w inne elementy poprawiające wydajność organizacji. Z drugiej strony chcemy też obniżyć wskaźnik zadłużenia firmy.

Inwestorzy, patrząc na was, starają się znaleźć jakiś punkt odniesienia wśród działających firm na naszym rynku. Jesteście bardziej jak Dino czy bardziej jak Żabka?

Jest to standardowe pytanie, jakie otrzymujemy od inwestorów. Ciężko jednak na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Nasz model biznesowy różni się bowiem zarówno od modelu Dino, ale przede wszystkim od tego modelu, w jakim działa Żabka, czyli od tzw. modelu convenience. Z perspektywy misji zakupowych my skupiamy się przede wszystkim na misji „jedzenie na dziś” i „jedzenie na jutro”. W przypadku ekosystemu convenience jest to raczej „jedzenie na teraz”. Powierzchnia naszych sklepów też jest większa. Szerokość asortymentu też jest inna. My skupiamy się przede wszystkim na sprzedaży produktów spożywczych, z dużym naciskiem na produkty świeże. Z tej perspektywy pewnie więc bliżej nam jednak do Dino, chociaż tak jak wspomniałem, reprezentujemy nieco inny format, również mając na uwadze różnice rynkowe.

Dzisiaj działacie głównie na rynku chorwackim. Jest on porównywalny do polskiego, gdzie mamy chociażby wojnę cenową dyskontów?

Rynek chorwacki jest zupełnie inny. Warto przeanalizować chociażby różnice wynikające z dynamik tych rynków i co na nie wpływa. Rynek polski jest dzisiaj zdominowany przez format dyskontowy, którego udziały przekraczają ponad 30 proc. W Chorwacji jest to około 15 proc. W Polsce w formacie dyskontowym działa ponad 40 razy więcej sklepów niż w Chorwacji, a to też doprowadziło do wspomnianej wojny cenowej. W Chorwacji tego nie ma. Każdy z formatów biznesowych ceni swoje atrybuty i może realizować swoje cele. Studenac dzisiaj jest postrzegany jako sklep będący najbliżej klienta. Ponad 70 proc. naszych klientów ma mniej niż pięć minut drogi do naszego najbliższego sklepu.

Nie boicie się, że dyskonty w pewnym momencie rozpoczną większą ofensywę?

Miały już na to czas. W Chorwacji główny dyskont otworzył w ciągu kilku lat zaledwie kilka sklepów. To pokazuje, że istnieją ograniczenia dla tego typu ekspansji i minimalizuje to ryzyko masowej ekspansji czy też pojawienie się nowego gracza. Uważamy, że w obszarze dyskontowym rynek będzie rozwijał się bardzo powoli. Najszybciej rosnącym formatem będzie tzw. format proximity, co jest dla nas dobrą wiadomością.

Dzisiaj wasza firma to już jednak nie tylko Chorwacja, ale też i Słowenia. To właśnie na ten kierunek postawicie teraz największy nacisk?

Przede wszystkim chcę podkreślić, że potencjał rynku chorwackiego nadal jest olbrzymi. Dzisiaj mamy ponad 1,4 tys. sklepów. Na podstawie analiz w samej Chorwacji jest jeszcze 3,2 tys . wolnych przestrzeni, w których Studenac mógłby otworzyć sklepy. Jeśli chodzi o rynek słoweński, to jest to dodatkowych 700 lokalizacji. Potencjał jest więc duży, ale spółka też patrzy w kierunku dalszej ekspansji międzynarodowej. Słowenia jest dla nas pierwszym krokiem, który ma nas nauczyć procesu wejścia i osadzania formatu naszej marki w nowych realiach.

Co może być po Słowenii? Dalej tamten region Europy i kiedy można się spodziewać dalszych kroków?

Dzisiaj ciężko jest mówić o konkretnej dacie. W pierwszej kolejności chcemy się skupić na tym, aby dobrze wejść na rynek słoweński. Ma on pewne różnice w stosunku do rynku chorwackiego i jako organizacja musimy je zrozumieć i lekko dostosować. Jeśli chodzi o kierunek, to patrzymy szeroko na Europę. Trendy zaczynają nam sprzyjać. Ludzie robią zakupy na krótszy czas, cenią sobie też bliskość sklepów. Nie warto więc ograniczać się do konkretnych regionów.

Handel i konsumpcja
Wojna w handlu może nieco zelżeć, ale konsument pozostanie rozważny
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Handel i konsumpcja
Kłopoty Wittchenu z Amazonem
Handel i konsumpcja
Zyski wyzwaniem w e-handlu odzieżą
Handel i konsumpcja
Allegro otwiera dla sprzedawców B2B rynek czeski
Handel i konsumpcja
Ruszyło duże IPO spółki Studenac. Co trzeba wiedzieć o ofercie
Handel i konsumpcja
Są trzy nowe rekomendacje dla Żabki. Akcje wreszcie drożeją