O niemal 7 proc. zniżkowały w środowe popołudnie walory Eurocashu po gorszych od oczekiwań wynikach za II kwartał.
Eurocash to kolejna po Dino Polska spółka handlowa, która ma za sobą cięższy kwartał. Po publikacji wyników walory hurtownika zniżkowały nawet do 9,6 zł, czyli o blisko 7 proc., a to oznaczało niemal 38-proc. przecenę od początku tego roku. Tym samym kurs Eurocashu znalazł się na poziomach sprzed dwóch lat. Przypomnijmy, że Dino sesję po publikacji wyników zamknęło spadkiem o 10 proc., a po dwóch dniach zwyżek w środę po południu traciło 2 proc.
Jak tłumaczy zarząd Eurocashu, polska gospodarka wychodzi z kryzysu w tempie wolniejszym, niż spodziewali się ekonomiści i analitycy. To zaś bezpośrednio przekłada się na zachowania konsumentów, którzy choć wydają więcej, to nadal ostrożnie. Spadek rentowności w I półroczu firma tłumaczy znaczącym wpływem jednorazowych kosztów restrukturyzacji oraz kosztów działalności otwartego pod koniec ubiegłego roku, drugiego magazynu Frisco.
– Działania restrukturyzacyjne i optymalizacje, które prowadziliśmy od jesieni zeszłego roku, częściowo bronią naszej zyskowności, jednak cały rynek jest pod silną presją bardzo wysokiego wzrostu płacy minimalnej, niskiego optymizmu konsumenckiego, a także wojny cenowej – mówi Paweł Surówka, prezes Grupy Eurocash. – Skupiamy się przede wszystkim na utrzymaniu kosztów w ryzach. Zgodnie z wcześniejszymi założeniami pracujemy nad tym, by zrównoważyć wzrost płacy minimalnej poprzez wzrost efektywności – zapewnia.