Spółki handlowe – obok banków – są wskazywane przez analityków czy zarządzających jako dobry pomysł na ten rok. Ich biznes ma wspierać odreagowanie gospodarcze, a także nadal silna konsumpcja, wsparta m.in. większymi świadczeniami socjalnymi. Jak na razie jednak inwestorzy mają mało powodów do zadowolenia. Mocna przecena dotknęła nawet Dina, a głównym pretekstem do wyprzedaży były wyniki Biedronki. Śladem Dina powędrował Eurocash, natomiast Pepco Group od dłuższego czasu chadza swoimi ścieżkami, które jednak głównie prowadzą spółkę na południe.
Sprzedaż ma rosnąć
Przypomnijmy – po publikacji wyników przez Jeronimo Martins w połowie stycznia w jeden dzień kurs osunął się o bliko 7 proc., natomiast przecena grupy od początku roku zbliża się do 10 proc.
– Słabsze zachowanie spółek z sektora detalicznego handlu żywnością (Dino, Jeronimo Mertins, Eurocash) jest skutkiem przede wszystkim gorszych od oczekiwań wyników sprzedaży porównywalnej (like for like), raportowanych przez Biedronkę w IV kwartale 2023 r. – mówi Janusz Pięta, analityk BM mBanku. Jak tłumaczy, zmniejszenie dynamiki sprzedaży porównywalnej Biedronki w IV kwartale 2023 r. w porównaniu z III kwartałem przekraczało spadek inflacji żywności, co oznacza, że jeszcze nie widzimy polepszenia się momentum wolumenu pomimo niższej dynamiki cen. – Dodatkowo Jeronimo Martins zaznaczyło, iż zwiększyło lukę pomiędzy inflacją żywności w gospodarce a inflacją w koszyku Biedronki, co oznacza zwiększone inwestycje w ceny. Ponadto można oczekiwać, że w koszyku zarówno Biedronki, jak i Dina występuje w styczniu już deflacja, co na pewno nie napawa optymizmem inwestorów, spoglądając z perspektywy dynamicznie rosnących kosztów, przede wszystkim kosztów wynagrodzeń – podkreśla ekspert BM mBanku.
W kontekście kondycji konsumenta Pięta zwraca uwagę, że dopiero zaczynamy 2024 r., a efekty podwyżki płacy minimalnej powinny pojawić się w lutym, dlatego za wcześnie jest, by wycofywać się z tezy, iż wydatki konsumenckie w tym roku wzrosną.
Na dobre zachowanie się spółek handlowych w 2024 r. postawiło wielu zarządzających funduszami, m.in. Esaliens TFI, które zakładało, że w kolejnych kwartałach głównymi końmi pociągowymi GPW wciąż będą banki i silne spółki konsumenckie. Wydatki na konsumpcję mają utrzymać się za sprawą większych transferów socjalnych i podwyżek płac. Podobne założenia na ten rok ma także Insignis TFI.