Kurs akcji spółki od momentu opublikowania wyników za pierwsze półrocze spadł o 10 proc. Zarówno Dariusz Kalinowski, prezes Emperii – właściciela sieci supermarketów Stokrotka – jak i eksperci nie widzą podstaw do niepokoju. Kolejne miesiące przedstawią się dla firmy optymistycznie.
Jeszcze szybsze tempo?
W ocenie Włodzimierza Gillera, analityka DM PKO BP, zachowanie rynku jest nieuzasadnione. – Spółka pochwaliła się przecież EBITDA w wysokości 55 mln zł za pierwsze półrocze, a my w swoich projekcjach na cały ten rok zakładaliśmy 100 mln zł EBITDA. Wszystko idzie więc zgodnie z planem – komentuje Giller.
Jego zdaniem najprawdopodobniej decydujący wpływ na tak ostre wahnięcie notowań miała informacja o braku porozumienia Stokrotki z Polomarketem. – Współpraca mogłaby być furtką do późniejszej fuzji. Inwestorzy najwyraźniej na to liczyli – mówi. Czy wobec braku porozumienia Emperia poradzi sobie sama na tak wymagającym dzisiaj rynku? – Oczywiście. O to jestem spokojny. Przez lata wypracowaliśmy na tyle mocne fundamenty, że możemy z powodzeniem rywalizować z naszą konkurencją – uspokaja Kalinowski.
W II kwartale Emperia wskutek deflacji odnotowała jednak spadek obrotów w segmencie detalicznym. Dodatkowo ze względu na wzmożoną aktywność dyskontów i hipermarketów, które przeznaczają znaczne środki na akcje promocyjne i marketingowe, supermarkety tracą udział w rynku. – Nie znam planów naszej konkurencji na drugie półrocze, ale wydaje mi się, że supermarkety, w tym Stokrotki, będą odzyskiwały pozycję – twierdzi Kalinowski.
Emperia cały czas rośnie. Jeżeli zrealizuje cel, jakim jest otwarcie w tym roku setki sklepów, to na koniec tego roku będzie dysponować ponad 340 placówkami. – W przyszłym roku chcielibyśmy utrzymać tempo otwarć, a być może je zwiększyć – mówi Kalinowski. Wymaga to nowych rozwiązań logistycznych.