Przed 15. czasu nowojorskiego indeks Dow Jones stracił nagle 998,5 punktów (9,2 proc.), a więc najwięcej w ciągu jednej sesji od 1987 roku. Ostry spadek w dół odnotowały też Nasdaq oraz Standard & Poor’s 500, który spadł o 8,6 proc. - najbardziej od grudnia 2008 roku. Traciły także amerykańskie obligacje skarbowe. O ponad 5 procent traciły na wartości tak potężne spółki jak Bank of America, General Electric czy Boeing.
Największe amerykańskie stacje informacyjne, CNN czy Fox News, natychmiast przerwały program i zaczęły nadawać na przemian obrazy z pełnych przemocy zamieszek Grecji i komentarze analityków giełdowych, w których dominowało jedno słowo: panika.
Taką diagnozę postawił m.in. Burt White, główny zarządzający w LPL Financial w Bostonie. - Inwestorzy obawiają się, że sytuacja w Europie może ochłodzić globalny wzrost gospodarczy - podkreślał w wypowiedzi dla CNN. Eksperci obawiają się bowiem, że po Grecji zamieszki obejmą również Portugalię i Hiszpanię, a unijni politycy oraz Europejski Bank Centralny nie zrobią wystarczająco dużo, aby powstrzymać pogłębiający się kryzys. - Mądrzy inwestorzy zasadniczo wyprzedają ryzykowne aktywa - tłumaczył zachowanie rynków David Kovacs, jeden z zarządzających w Turner Investment Partners w Berwyn w Pensylwanii. Analitycy polecali zaś Amerykanom złoto i bezpieczne instrumenty finansowe.
Spadki królowały jednak również na rynku obligacji skarbowych. - Strach przejmuje kontrolę nad rynkiem. Sytuacji nie pomagają też zdjęcia rozruchów w Grecji - mówił Larry Peruzzi, equity trader z Cabrera Capital Markets w Bostonie. - Kupujący odsunęli się na bok i nie zważają na fundamenty - dodał Peruzzi, cytowany przez CNN.Po 15. (21. czasu polskiego) indeksy zaczęły odrabiać straty. Dow Jones odrobił do końca dnia ponad 600 punktów i zakończył sesję o 347,8 punktów (3,2 proc.) niżej niż dzień wcześniej, a S&P 500 spadł ostatecznie o 3,24 proc.
[ramka][b]Jarosław Lis - zarządzający W Union Investment TFI[/b]