„Bitwa w Cleveland” – tak wczorajsze przemówienie zapowiadały media w USA. Niedawno właśnie w tym mieście politykę gospodarczą Baracka Obamy krytykował bowiem lider republikanów w Izbie Reprezentantów John Boehner, wzywając prezydenta, by wyrzucił z pracy swoich doradców ekonomicznych.
Wczoraj prezydent zrewanżował się krytyką polityki gospodarczej George’a W. Busha oraz liderów Partii Republikańskiej. - Pan Boehner nie przedstawił żadnych nowych pomysłów na rozwiązanie problemów naszego kraju. Przedstawił tę samą filozofię, która obowiązywała, gdy republikanie byli u władzy i która doprowadziła do tej katastrofy – przekonywał Obama.
Podkreślał, że USA nie stać na przedłużenie ulg podatkowych dla najzamożniejszych. – Republikanie mówią o redukcji deficytu budżetowego, ale chcą byśmy w ciągu najbliższych 10 lat dali 700 mld dol. ulg podatkowych ludziom, którzy już są milionerami – przekonywał prezydent. Poparł jednak utrzymanie ulg dla średnio i mało zarabiających.
Prezydent zaapelował też o wprowadzenie ulg na inwestycje dla firm. Na ich wprowadzeniu w tym i w przyszłym roku zyskałoby ok. 1,5 mln firm, które mogłyby odliczyć 100 proc. wydatków i zaoszczędzić ok. 200 mld dol. Prezydent chce też rozszerzyć ulgi na badania i rozwój, dzięki czemu w kieszeniach przedsiębiorców zostałoby ok. 100 mld dol., a także wydać 50 mld dol. na modernizację dróg, torów kolejowych i lotnisk.
[i]Jacek Przybylski z Waszyngtonu[/i]