Inwestorzy, którzy w 2015 roku z tego gigantycznego funduszu wycofali 52,7 miliarda dolarów mogą się czuć jak kierowcy zmieniający pasy ruchu po to tylko by stwierdzić, że zamiast przesunąć się do przodu zostali z tyłu.
Pimco, były światowy lider wśród towarzystw funduszy, dobrym rezultatem zamyka pierwszy rok kalendarzowy od burzliwego odejścia Billa Grossa, zwanego niegdyś królem obligacji. Od początku 2015 do 28 grudnia zarobił prawie 1 proc.. pokonując 89 proc. rywali o takim samym profilu inwestycyjnym. Zdystansował m. in. cztery z pięciu funduszy, które w 2015 roku pozyskały najwięcej nowych pieniędzy od inwestorów
Odrodzenie kalifornijskiego funduszu będącego własnością niemieckiego ubezpieczyciela Allianz, położyło kres dwuletniej gehennie, kiedy wlókł się w ogonie, a także przyhamowało tempo odpływu pieniędzy po odejściu Grossa we wrześniu 2014. Ten legendarny zarządzający w szczytowym okresie Pimco Total Return Fund (2013) dysponował prawie 300 miliardami dolarów, a teraz na skutek ucieczki inwestorów zostało w tym funduszu tylko 92 mld dolarów.
Fundusz Pimco w 2015 roku zarobił dzięki temu, że nie miał w portfelu obligacji firm z sektora energii, długu z rynków wschodzących i innych walorów o wysokiej rentowności, wyjaśnili jego menedżerowie Scott Mather i Mihir Worah.
- Nasza strategia była defensywna - powiedział Worah. W kolejnych miesiącach mają być „selektywnie ofensywni".