Od 2008 czyli od krachu piramidy finansowej skonstruowanej przez Bernarda Madoffa spekulowano, że wśród jego inwestorów byli też właśnie tacy. Straty klientów oszacowano na 20 miliardów dolarów, ale ich roszczenia sięgają tylko 17,5 miliarda dolarów. Kto i dlaczego zrezygnował z 2,5 miliarda dolarów?
Prawie połowa z tej kwoty mogła należeć do funduszy hedgingowych zarejestrowanych na Karaibach. Prawdopodobnie uznały one, że dochodzenie 1,2 miliarda dolarów mogłoby je narazić na jeszcze większe straty gdyby wplątały się w sprawy przed amerykańskimi sądami, spekulują prawnicy zorientowani w tych kwestiach.
A co z pozostałymi pieniędzmi? Prawdopodobnie należą do indywidualnych inwestorów mających różne powody aby się nie ujawniać, zwłaszcza, iż mogli wtedy dostać zaledwie 4-5 centów za każdego dolara roszczeń, twierdzą eksperci.
- Jaki sens ma podejmowanie ryzyka dochodzenia roszczeń i czekanie na bieg wydarzeń, jeśli ktoś chce uniknąć prześwietlenia swoich interesów -zastanawia się Richard Scheff, były prokurator federalny, obecnie szef filadelfijskiej kancelarii Montgomery McCracken Walker&Rhoads. Uważa on , iż niektóre spośród tych osób mogą żałować rezygnacji z roszczeń , gdyż ofiary piramidy Bernarda Madoffa obecnie odzyskują nawet 57 centów za każdego dolara.
Zaistniała sytuacja ujawnia zawiłości związane z procesem dochodzenia roszczeń ofiar Bernarda Madoffa. Do tej pory zarządzający tym Irving Picard, likwidator firmy Madoffa wypłacił 9,2 miliarda dolarów tym poszkodowanym, którzy inwestowali bezpośrednio w piramidę aferzysty. Dziesiątki tysięcy innych wciąż czekają na odzyskanie pieniędzy. Nie mogą kierować swoich roszczeń do Picarda, gdyż inwestowali za pośrednictwem funduszy, które z kolei lokowały pieniądze w piramidę Madoffa.