Co się kryje za uśmiechem Macrona

Największymi przeszkodami nowego prezydenta mogą być parlament, związki zawodowe i... Angela Merkel. Z planów reform i europejskich przetasowań może niewiele zostać.

Publikacja: 13.05.2017 16:53

Emmanuel Macron, francuski prezydent elekt, jest uznawany za zwolennika ściślejszej integracji stref

Emmanuel Macron, francuski prezydent elekt, jest uznawany za zwolennika ściślejszej integracji strefy euro. Zamiast większej jedności, jego polityka może jednak pogłębić podziały. Na tym mogą skorzystać prawicowi populiści podczas następnego cyklu wyborczego.

Foto: Archiwum

Francuzi mają już pewność, że nie wybrali Marine Le Pen na prezydenta. Za kilka tygodni mogą jednak zacząć się zastanawiać, kogo tak właściwie wynieśli na najwyższy urząd w państwie. Kim bowiem jest tak naprawdę Emmanuel Macron i jaki program chce wdrożyć? Odpowiedź na to pytanie może być trudniejsza, niż francuskim wyborcom się wydawało. Macron został wykreowany przez swoich ekspertów od PR jako kandydat „spoza układu", choć wywodzi się on z samego centrum francuskiego establishmentu. Kandydował jako polityk centrolewicy, ale wśród jego obietnic wyborczych można było znaleźć propozycje liberalne (odpowiednio rozwodnione) i odwołujące się do francuskiego... szowinizmu. Przedstawiał się jako wielki wyznawca idei europejskich, a jednocześnie krytykował inne kraje. Ile w tym przedwyborczej demagogii, a ile autentycznych poglądów?

Nieśmiały liberalizm

Foto: GG Parkiet

Program wyborczy Emmanuela Macrona wygląda na pierwszy rzut oka dość liberalnie. Obiecywał on obniżkę głównej stawki CIT z 33 proc. do 25 proc. i poluzowanie ciężarów podatkowych dla bogatych. Ma zostać zreformowane również prawo pracy. Przedsiębiorcom ma być łatwiej zawierać porozumienia płacowe ze związkami zawodowymi na poziomie całej firmy, a nawet na poziomie całej branży. Ma to nieco upodobnić Francję do Niemiec po reformach Hartz IV. Gdy Macron był w latach 2014–2016 ministrem gospodarki w socjalistycznym rządzie, przyczynił się już do lekkiej liberalizacji francuskiego prawa pracy. Był autorem kontrowersyjnego „Prawa Macrona", jednej z dwóch ustaw dotyczących rynku pracy przyjętych mimo sprzeciwu parlamentu, za pomocą konstytucyjnych sztuczek. Tamta reforma, choć dosyć słaba w porównaniu choćby z rozwiązaniami przyjętymi w Hiszpanii czy w Niemczech, wywołała ogromne protesty społeczne w zeszłym roku. Francuzi chyba już jednak o tej sprawie zapomnieli, bo obietnice dalej idących reform w programie Macrona jakoś im nie przeszkadzały.

Oficjele z francuskiej branży finansowej namawiają kolegów z londyńskiego City do przenoszenia etatów do Paryża, snując wizję liberalnej gospodarczo i przyjaznej finansistom Francji rządzonej przez Macrona, byłego bankiera inwestycyjnego od Rothschilda. Macron jest jednak daleki od thatcherystowskich ciągotek. Zapowiadał, że pozostawi wiek emerytalny na poziomie 62 lat. We Francji ma również nadal obowiązywać 35-godzinny tydzień pracy, ale dzięki zmianie regulacji dotyczących nadgodzin będzie łatwiej go obejść. Owszem, sektor publiczny ma się zmniejszyć, ale tylko z 55 proc. PKB do 52 proc. PKB. Rewolucji więc raczej nie będzie. Macron nieco ulży pracodawcom i „dociśnie" pracowników, ale tak, by zbytnio nie narazić się potężnym związkom zawodowym. Może trochę zmniejszy administrację, ale zbytnio nie naruszy obsiadającej ją kasty absolwentów prestiżowych szkół (z której się wywodzi). Wiele jego działań będzie zresztą zależało od tego, jaki będzie układ w parlamencie po czerwcowych wyborach. Na razie sondaże dają największe poparcie jego ruchowi En Marche!, mogącemu liczyć nawet na 26 proc. głosów. Kwestią otwartą jest to, czy wejdzie on w koalicję z socjalistami, czy z centroprawicą.

– W dłuższej perspektywie administracja Macrona będzie prawdopodobnie ustawiać się w pozycji kontynuatorów poprzedniego rządu Francois Hollande'a, jednak o bardziej proinwestycyjnym i nieco bardziej prawicowym odchyleniu. Choć Macrona można nazwać nowicjuszem w świecie polityki, specyfika francuskiej sceny politycznej pozwala przypuszczać, że będzie musiał powołać na stanowiska w swoim rządzie osoby o większym doświadczeniu politycznym wywodzące się z partii głównego nurtu. Sądzimy, że ważny będzie polityczny odcień koalicji, jaką ostatecznie zbuduje Macron. Nowy prezydent wprawdzie proponuje bardziej probiznesową politykę w porównaniu z ustępującym Hollande'em, ale może być zmuszony do znaczącego ograniczenia zakresu reform społecznych i ekonomicznych, jeżeli będzie musiał walczyć o poparcie wiodących partii prawicowych i lewicowych – twierdzi Uwe Zoellner, szef zespołu ds. akcji europejskich we Franclin Local Asset Management.

– Wygląda na to, że inwestorzy wyceniają już to, że Macron może nie spełnić oczekiwań. Gdy jedna trzecia wyborców opowiedziała się za Le Pen, a liczba ludzi, którzy nie zagłosowali jest bardzo duża, trudno mówić o powszechnym podziwie dla tego byłego bankiera. Wdrożenie reform może być dla niego cięższe, niż mu się wydaje. Jego rządy w Ministerstwie Gospodarki oznaczały jedynie nieśmiałe reformy. Tym razem może być inaczej, bo będzie korzystał z autorytetu osobistego, ale nadal będzie ciężko wlać energię w sklerotyczną francuską gospodarkę – uważa Neil Wilson, analityk ETX Capital.

Foto: GG Parkiet

Wdrożenie części obietnic Macrona może być korzystne dla francuskiego biznesu. – Zyski francuskich spółek mogą otrzymać 10-proc. bonus w wyniku rozwiązań, które chce wprowadzić Macron, takich jak cięcia podatków i utrzymanie na stałe obecnych, tymczasowych obniżek składek socjalnych. Macron chce również zwiększyć inwestycje o 50 mld euro w ciągu pięciu lat, na czym skorzystałby sektor energetyczny, budowlany oraz IT – wskazuje Vincent Durel, zarządzający funduszem w Fidelity.

Europejskie podziały

Macron jest zwykle przedstawiany jako kandydat prounijny, chcący przyspieszenia integracji europejskiej. Kłócą się jednak z tym wizerunkiem jego protekcjonistyczne działania jako ministra gospodarki oraz groźby z kampanii wyborczej mówiące o ukaraniu Polski za „dumping socjalny". – Słowa Macrona z kampanii to jednak nie tylko efekt zaostrzonej retoryki kampanijnej, ale też logiczna kontynuacja jego wcześniejszych działań przeciw „dumpingowi socjalnemu". Chodzi tu o tzw. Loi Macron, czyli ustawę Macrona o płacy minimalnej (Ustawa nr 2015–990 o rozwoju, działalności i równych szansach gospodarczych z 6 sierpnia 2015 r.), regulującą między innymi zasady wynagradzania pracowników delegowanych do pracy we Francji. Loi Macron niekorzystnie wpływa na polską branżę transportu międzynarodowego – przypomina Dariusz Olszewski, ekspert Pracodawców RP ds. społeczno-gospodarczych. Jego zdaniem za wcześnie jest jednak, by oceniać, czy Macron rzeczywiście zdecyduje się na antypolskie działania. – Kluczowe tutaj będzie to, jak silna będzie pozycja prezydenta Macrona – a dziś nie można tego przesądzać. Sytuacja rozjaśni się dopiero po czerwcowych wyborach do parlamentu – dodaje Olszewski.

Jako zagrożenie postrzega Macrona część brytyjskich elit. Obawiają się one, że ekipa nowego francuskiego prezydenta będzie prowadziła bardzo ostre negocjacje w sprawie warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Strasząc twardym Brexitem, może jednocześnie kusić banki i fundusze z londyńskiego City do przenoszenia się do Paryża. Niepokój budzi również zapowiedź renegocjacji porozumienia Le Toquet pozwalającego brytyjskim służbom imigracyjnym na pracę we francuskich portach nad kanałem La Manche. Porozumienie to okazało się dla Brytyjczyków zbawienne w trakcie kryzysu imigracyjnego, ale skutkowało powstaniem „Dżungli" – wielkiego obozowiska bliskowschodnio-afrykańskich nielegalnych imigrantów w Calaise.

Postawa Macrona wobec Polski i Wielkiej Brytanii sugeruje, że będzie on dążył do takiego układu sił w UE, w którym karolińskie centrum (Niemcy i Francja) będzie dominowało nad peryferiami. Może się jednak okazać, że jego projekt rozbije się o opór... Niemiec. Macron, gdy był ministrem gospodarki, opowiadał się za zmniejszeniem długu Grecji i głośno kontestował niemiecką politykę narzucania oszczędności fiskalnych państwom z peryferii Eurolandu. (I trudno się mu dziwić. Wszak Francja też ma problemy z dyscypliną finansową). Jest on też zwolennikiem stworzenia wspólnego budżetu strefy euro i emisji wspólnego długu dla jej państw członkowskich. O ile część propozycji Macrona mogłaby zyskać poparcie w Berlinie, gdyby nowy niemiecki rząd utworzyli socjaldemokraci Martina Schultza, o tyle w przypadku wygranej kanclerz Angeli Merkel to się nie uda. Minister finansów Wolfgang Schaeuble nigdy się nie zgodzi na to, by Niemcy wzięły na siebie ciężar długów Włoch i Francji. Macron może szybko się przekonać, że frazesy o europejskiej jedności są w Berlinie mniej warte niż greckie obligacje sprzed kryzysu...

[email protected]

Gospodarka światowa
Najgorsze pierwsze 100 dni dla rynków od czasów Geralda Forda
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Amerykańskie taryfy to największy szok handlowy w historii
Gospodarka światowa
Czy Powell nie musi bać się o stanowisko?
Gospodarka światowa
Chiny twierdzą, że nie prowadzą żadnych rozmów handlowych z USA
Gospodarka światowa
Niemcy przewidują stagnację gospodarki w 2025 r.
Gospodarka światowa
Musk obiecał mocniej zajmować się Teslą