Khalid al-Falih, saudyjski minister ds. ropy naftowej, przekonywał we wtorek, że Rosja i grupa innych producentów spoza OPEC zgodzą się na przedłużenie cięć. I tak się stało. Arabia Saudyjska i Rosja uzgodniły to ze sobą na zeszłotygodniowym szczycie G20 w Osace.
Grupa OPEC+ (czyli państwa OPEC i część producentów spoza kartelu) dokonuje skoordynowanych cięć w produkcji ropy od 2017 r. Sięgają one 1,2 mln baryłek dziennie i mają pomóc ustabilizować rynek. Częściowo się to udaje. Ropa WTI zdrożała od początku roku o blisko 30 proc., na co wpływ miało też załamanie produkcji w Wenezueli oraz Libii a także kryzys wokół Iranu. Ropa WTI jest jednak o ponad 20 proc. tańsza niż na początku października 2018 r. Obawy inwestorów o globalny wzrost gospodarczy mocno się przyczyniły do jej spadku. Swoje zrobiła również rosnąca podaż ropy z USA. Amerykańskie wydobycie surowca było w czerwcu rekordowe i przekroczyło 12 mln baryłek dziennie.
– Al-Falih powiedział, że perspektywy popytu na ropę w drugiej połowie roku wyglądają lepiej, ale wiele przecież zależy od rozejmu handlowego pomiędzy USA oraz Chinami, a globalny popyt znacząco zwolnił. Chiński popyt na ropę się nie załamał, ale wciąż wolno rośnie. Mamy do czynienia z brakiem pewności, a spółki przestały inwestować – twierdzi Amrita Sen, analityczka z Energy Aspects. HK