Ekonomiści spodziewali się przeciętnie spadku produkcji nad Renem o 3,9 proc. rok do roku i zwyżki o 0,4 proc. miesiąc do miesiąca. Tymczasem w takim ujęciu produkcja również zmalała, i to aż o 0,6 proc., po zniżce o 1,1 proc. w czerwcu.

Ekonomiści swoje szacunki dotyczące dynamiki produkcji przemysłowej w lipcu formułowali przed czwartkowymi danymi dotyczącymi zamówień składanych w niemieckim przemyśle. Ich realna wartość (tzn. skorygowana o wpływ zmian cen) zmalała w lipcu o 5,6 proc. rok do roku, po 3,5 proc. w czerwcu. W tym świetle piątkowe dane o produkcji nie były zaskoczeniem, a na frankfurckiej giełdzie przeważali optymiści. Inną kwestią jest, że im bardziej niepokojące informacje napływają z Niemiec, tym większe prawdopodobieństwo, że Europejski Bank Centralny w przyszłym tygodniu poluzuje politykę pieniężną.

– Nawet nie uwzględniając produkcji budowlanej i produkcji energii, które bywają rozchwiane, produkcja przemysłowa w lipcu zmalała. Szczególnie ostro, o 1,2 proc. w odniesieniu do czerwca, spadła produkcja dóbr kapitałowych, co może odzwierciedlać słabość wydatków inwestycyjnych – zauważył Andrew Kenningham, ekonomista ds. Europy w Capital Economics. – Recesja w niemieckim przemyśle trwa w najlepsze i wygląda na to, że przeciągnie się jeszcze poza III kwartał – dodał.

W II kwartale produkt krajowy brutto Niemiec zmalał o 0,1 proc. Jeśli spadnie też w III kwartale, największa gospodarka Europy znajdzie się – wedle powszechnej definicji – w recesji. Dotąd spowodowane słabością eksportu spowolnienie w Niemczech łagodziła konsumpcja. Jak jednak podkreślił Vistesen, ostatnie dane dotyczące sprzedaży detalicznej sugerują, że i ta sfera gospodarki słabnie. GS