Po czterech sesjach pod znakiem odreagowania niedawnej paniki wczoraj na warszawski parkiet znów zawitały fatalne nastroje. Nie jest to jednak zaskoczenie dla tych inwestorów, którzy nauczeni doświadczeniem traktowali rozpoczęte przed tygodniem odbicie kursów jedynie jako korektę wcześniejszej przeceny. Przypuszczenie to wspierał fakt, że wraz z próbami podniesienia notowań z dnia na dzień malały obroty akcjami (w czasie paniki było odwrotnie – na każdej kolejnej sesji były coraz większe), co jest książkowym ostrzeżeniem przed nietrwałością zwyżki. Wczoraj obroty znów urosły.
Dołki niczym magnes
Z natury każda korekta, o ile nie doprowadzi do przełamania istotnych poziomów oporu, kończy się powrotem notowań do wcześniejszego minimum trendu spadkowego. Wczorajsze zachowanie rynku jest zgodne z tą logiką. Niczym magnes na główne indeksy działają dołki fali panicznej wyprzedaży z pierwszej połowy sierpnia. W przypadku WIG20 minima zostały ustanowione na wysokości 2194 pkt (w cenach zamknięcia) i 2115 pkt (w trakcie sesji 11 sierpnia).
Scenariusz pesymistyczny...
Wczorajszy powrót indeksu w kierunku tych dołków pozwala na określenie możliwych scenariuszy dalszego rozwoju wydarzeń. Skoro sierpniowe dołki działają jak magnes na notowania, to można się spodziewać, że nie obędzie się bez przetestowania tych poziomów (wczorajsza zniżka sprawiła, że WIG20 znalazł się o krok od bariery). Pytanie jednak, jaki będzie rezultat tego testu. Gdyby założyć, że wsparcie pęknie, wówczas należałoby oczekiwać kontynuacji trendu spadkowego. W takim scenariuszu WIG20 mógłby w szybkim tempie zaatakować poziom 2000 pkt, ostatnio notowany jeszcze w lipcu 2009 roku. Taki rozwój wydarzeń byłby jednocześnie sygnałem, że inwestorzy nie zdyskontowali jeszcze w cenach akcji wszystkich zagrożeń dla koniunktury giełdowej, ze spowolnieniem gospodarczym na czele.
Wzorcem dla takiego scenariusza jest poprzednia bessa, zakończona w lutym 2009 roku. W jej trakcie doszło aż do pięciu silnych korekt spadkowych (które podnosiły wartość WIG20 średnio o 15,3 proc., a najsilniejsza z nich wyniosła aż 24 proc.), które jednak prędzej czy później okazały się jedynie przejściową poprawą nastrojów, i po których dołki były pogłębiane. Bessę udało się wówczas zatrzymać dopiero za szóstym razem, wiosną 2009 roku.
...i optymistyczny
Wciąż możliwy jest też jednak inny, bardziej optymistyczny wariant. Gdyby udało się obronić sierpniowe dołki, pojawiłaby się szansa na upragnioną przez posiadaczy akcji formację podwójnego dna. Jej ewentualne powstanie byłoby szansą na trwalsze odwrócenie trendu spadkowego. Teoretycznie