Po pierwszej fali tegorocznych cięć, do końca września prezesi obronnych spółek należących do Bumaru mają przedstawić nowe propozycje redukcji kosztów. Do tej pory najczęściej wybierali zwolnienia – przyznaje Monika Koniecko, rzecznik największego holdingu zbrojeniowego w kraju.

Siedemnaście obronnych spółek Bumaru zatrudnia dziś niespełna 8 tys. pracowników. Od początku kryzysu holding zwolnił już ponad tysiąc osób. Do końca roku prawie 800 pracowników będzie musiało pożegnać czołgowe Zakłady Mechaniczne w Łabędach. 250 osób już zwolniono w Radwarze, prawie 300 osób opuściło likwidowane zakłady PZL Warszawa Wola, a niemal 100 pracowników odeszło z amunicyjnego Dezametu w Nowej Dębie.

Mimo zapotrzebowania na amunicję strzelecką 250 etatów zredukowanych zostanie w skarżyskim Mesko. Nawet firmy z grupy Bumaru, którym ostatnio wiodło się lepiej, racjonalizują zatrudnienie. Kryzys nie oszczędził też pracowników innych firm obronnych w kraju. Trwają zwolnienia w zakładach przemysłu lotniczego: z WSK Rzeszów musiało odejść w tym roku 480 pracowników, a z prywatyzowanych śmigłowcowych PZL Świdnik – 250 osób.