I to wszystko za sprawą Lee Noble, konstruktora samochodów sportowych z Wielkiej Brytanii, który na początku maja pojawił się w radzie nadzorczej Arrinery Automotive (spółka zależna Veno, dawne Veno Automotive), a wczoraj ujawnił się w jej akcjonariacie.
Lee Noble Designs, kontrolowana przez konstruktora spółka, kupiła 7,5 proc. akcji Arrinery od Veno. 7,5 proc. udziału w kapitale Arrinery posiada też Łukasz Tomkiewicz, prezes spółki, a głównym jej akcjonariuszem, z 76,3-proc. udziałem, pozostaje Veno.
Jak już informowaliśmy, Lee Noble był zaangażowany w projekt budowy prototypu supersamochodu Veno, nazywanego obecnie Arrinera, który ma w przyszłym miesiącu, z blisko dwuletnim opóźnieniem wobec pierwotnych zapowiedzi, zostać pokazany publiczności. Z naszych informacji wynika, że prezentacja auta dla grona inwestorów i potencjalnych klientów oraz mediów planowana jest na 9 czerwca, choć – jak zaznaczają osoby związane z Veno – możliwy jest kilkudniowy poślizg. Kilka tygodni później, najpewniej jeszcze w czerwcu, na NewConnect ma się pojawić Arrinera.
Lee Noble, wraz ze swoim zespołem konstruktorskim, będzie brać udział w pracach nad stworzeniem produkcyjnej wersji samochodu. – Rozważany jest szereg wariantów kontynuowania projektu. Jednym z nich jest uruchomienie produkcji w południowoafrykańskiej fabryce współpracującej z Noble – mówi osoba związana z Veno. Na rynku pojawiły się też spekulacje o możliwym mariażu kapitałowym Arrinery z należącą do Noble firmą samochodową Fenix Automotive. – Bylibyśmy zainteresowani takim rozwiązaniem, pytanie, czy druga strona się na to zgodzi – dodaje informator.
Osoby związane z Veno przestrzegają przed popadaniem w hurraoptymizm. – Między prezentacją prototypu a zyskiem ze sprzedaży aut jest długa droga. Musimy znaleźć nie tylko środki na sfinansowanie startu produkcji, ale przede wszystkim osoby zainteresowane kupnem auta, gotowe potwierdzić to zainteresowanie zaliczkami. Jeżeli otrzymamy tylko kilka zamówień lub nie zbierzemy z rynku kapitałowego co najmniej 10 mln zł na start produkcji, możemy się znaleźć w kropce – twierdzi nasz rozmówca.