– Dziś nie czuję się kompetentny, żeby radzić komukolwiek, jak inwestować na giełdzie, bo sam ostatnio straciłem na inwestycjach bardzo dużo pieniędzy – tłumaczy Kosiorek-Sobolewski.
Ale już ma pomysł jak to odrobić. Teraz bardziej niż na lokowanie pieniędzy w polskich spółkach stawia na inwestycje w Iraku.
Strata nie do odrobienia
Jeszcze dwa lata temu liczył na zwrot inwestycji w Jago. W wyniku fuzji dystrybutora mrożonek i lodów z firmą Stormm, w której posiadał blisko 33 proc. akcji, pozostał z pakietem 7,4 proc. kapitału w połączonym przedsiębiorstwie. Wtedy traktował to jako inwestycję długoterminową i deklarował, że nie będzie zmniejszał zaangażowania w Jago. Na początku tego roku, po dwóch słabych latach w spółce, zszedł poniżej 5-proc. progu. Dziś zapytany o Jago mówi tylko: - To jest strata mojego życia. Kupowałem akcje Jago po 4-5 zł. Później było połączenie ze Stormm, którego akcje w emisji aportowej obejmowałem po około 8 zł, a następnie za 2,5 akcji Stormm dostałem 1 akcję Jago. Przy dzisiejszym kursie mój pakiet jest wart w granicach 500 tys. zł, czyli dużo poniżej 10 proc. tego, co wtedy – wylicza Kosiorek-Sobolewski.
Na razie nie podjął ostatecznej decyzji, czy pakiet sprzedać czy zostawić. – Mogę go upłynnić na jednej sesji, a czy go sprzedam po 30 groszy za akcję, czy po 50 groszy to nie ma najmniejszego znaczenia. Najchętniej zapomniałbym o tej inwestycji – podkreśla wielokrotnie.
Nie widzi już bowiem możliwości odrobienia straty, jeśli spółka będzie funkcjonowała w takim dotychczasowej formule. Pomóc mógłby – jego zdaniem – inwestor strategiczny, który przyniósłby pomysły na restrukturyzację i potrzebny kapitał. – Jago ma teraz zbyt rozbudowaną i kosztochłonną strukturę. Stworzono ją po to, by dynamicznie zwiększać przychody. Niestety przez dwa sezony letnie ze względu na kiepską pogodę sprzedaż była słaba. Spółka powinna już jakiś rok temu rozszerzyć działalność o dystrybucje innych produktów i rozpocząć produkcję dla marek własnych sieci – radzi inwestor. Nie wypaliły też rozmowy dotyczące fuzji ze spółkami branżowymi m.in. Igloteksem oraz Iglokrakiem, których właściciele - Ipopema FIZ oraz Penta Investments – zawarli porozumienie o połączeniu. – Te rozmowy usypiały czujność zarządu i dawały złudne nadzieję akcjonariuszom, w tym także i mnie, że spółka wydostanie się z dołka. A tymczasem strata się pogłębiała – dodaje Kosiorek-Sobolewski. W 2010 Jago miało 42 mln zł skonsolidowanej straty netto.