O ile wytwórca wiedział o awarii powstałej w wyniku zakończonej porażką próby ciśnieniowej konstrukcji (było ich kilkadziesiąt, a próby skutkowały odkształcaniem się materiału), o tyle dopiero jesienią dostał od generalnego wykonawcy sygnał o jej wpływie na harmonogram. Zgodnie z kontraktem dopiero to dawało mu podstawę raportu giełdowego.
Ten sam materiał miał być użyty przy ciągach chłodzących blok w Elektrowni Jaworzno dla Tauronu. – Ten materiał był już dla Jaworzna zamówiony. Tauron ostatecznie zmienił technologię, by wyeliminować ryzyko, które było przyczyną awarii w Opolu. Ona ograniczyła zaufanie do dostawcy. Przy czym oferowana przez niego technologia nie jest niszowa, lecz powszechnie stosowana w przemyśle – tłumaczy nasz rozmówca, znający sytuację obu inwestycji. Ocenia, że w przypadku inwestycji PGE dodatkowo mógł dojść błąd ludzki lub komputerowy związany z błędnym obliczeniem obciążeń dla tak dużej konstrukcji.
Za teorią o skorzystaniu z opolskich doświadczeń świadczy wcześniejszy etap inwestycji Tauronu (po III kwartale br. stopień zaawansowania Jaworzna wyniósł 45 proc., a Opola – 86 proc.). Ta inwestycja zresztą złapała poślizg niemal na wstępnym etapie. Ze źródeł zbliżonych do katowickiej spółki wynika jednak, że inną technologię wybrano po weryfikacji wcześniej zamówionego materiału, jeszcze przed rozpoczęciem budowy samej konstrukcji ciągów chłodzących. – Systemy nadzoru w przypadku wszystkich energetycznych inwestycji realizowanych dzisiaj przez koncerny są podobne. Wszędzie stosowane są te same procedury – mówi menedżer związany z sektorem.