Prąd z dostawą w kolejnych trzech latach kosztuje 240–260 zł/MWh. Nie obędzie się więc bez przychodów z rynku mocy. To, czy jednostka dostanie wsparcie, okaże się po grudniowej aukcji. Ale już widać, że sporo brakuje, by pokryć lukę przychodową z Ostrołęki C, a tym bardziej z planowanego dopiero przez Eneę bloku na zgazowanie węgla. – Uwzględniając koszty kredytów, emisję CO2, musielibyśmy zakładać cenę energii z takiego bloku na poziomie 500–600 zł/MWh – szacuje koszty eksploatacyjne IGCC Michał Wilczyński, były główny geolog kraju. – Tymczasem cena energii z nowych Kozienic czy zakładana dla Ostrołęki C na poziomie 360 zł/MWh wydaje się już trudna do zaakceptowania – zauważa Wilczyński.
Zdaniem ekspertów zbyt optymistyczne założenia finansowe Ministerstwa Energii co do projektu niedaleko Łęcznej wynikają z zakładanej zbyt wysokiej dyspozycyjności bloku (zbyt wielu godzin pracy w ciągu roku), a także błędnych prognoz co do jego emisyjności. W przypadku bloków amerykańskich dyspozycyjność sięgała 57 proc. (założona przez nas to 74 proc.), a emisyjność – 900 kg CO2 na MWh (założono 630–650 kg CO2 na MWh). Z takimi parametrami projekt nie znajdzie taniego finansowania z komercyjnych banków. Nie może też za bardzo liczyć na dotacje. – Pięć lat temu taki projekt może zyskałby wsparcie unijne, bo Komisja Europejska chciała móc się pochwalić tego typu demonstracyjnymi projektami. Ale dziś UE już wyleczyła się z mrzonek o „czystym węglu" – dodaje Wilczyński.
ME oszacowało koszt realizacji 1 MW w technologii tzw. czystego węgla na 7,8 mln zł. Tymczasem wydatki rzeczywiste mogą oscylować w okolicach 22,5–25 mln zł za MW. Będą więc 4,5–5-krotnie wyższe niż te przy budowie klasycznego bloku gazowo-parowego. – To oznacza 12,5 mld zł za blok IGCC o mocy ok. 500 MW, czyli dwa razy więcej niż wydatki na 1 tys. MW na węglu w Kozienicach czy w Ostrołęce – dodaje Wilczyński. AWK