Inwestorzy, w tym także ci z warszawskiej giełdy, nie mają w ostatnim czasie łatwego życia. Tylko w ciągu miesiąca indeks WIG20 stracił na wartości prawie 8 proc. Na globalnych rynkach znów jesteśmy świadkami ucieczki od ryzyka. Nie dość bowiem, że Rezerwa Federalna obcięła stopy procentowe tylko o 25 pkt baz., to jeszcze powrócił temat wojny handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Na tym jednak problemy naszego rynku się nie kończą.
Na horyzoncie są już sierpniowe zmiany w indeksie MSCI Emerging Markets. Mając na uwadze to, co się działo przy okazji majowej rewizji MSCI EM, pytania o kondycję naszego parkietu wydają się być więcej niż zasadne.
Majowe doświadczenia
Ten rok jest szczególny, jeśli chodzi o rynki wschodzące. W indeksie MSCI EM, który jest punktem odniesienia dla globalnych inwestorów, zachodzą bowiem poważne zmiany. Te zostały rozłożone na trzy części. Pierwszy etap przypadł na maj. Wtedy do indeksu MSCI EM dołączyły dwa kraje: Argentyna oraz Arabia Saudyjska. Do tego zwiększono limit inwestycyjny chińskich spółek klasy A. To z kolei wiązało się ze spadkiem udziału Polski w indeksie MSCI EM. Według szacunków Trigona DM spadł on do 1,05 proc. (wcześniej było to około 1,07 proc.).
Zarówno jednak w przypadku Arabii Saudyjskiej, jak i chińskich spółek zmiany zostały rozłożone w czasie. W sierpniu przypada drugi etap zmian.
– Sierpniowa rewizja indeksów MSCI EM odbędzie się na zamknięciu sesji 26 sierpnia. Związana jest z drugim etapem włączenia Arabii Saudyjskiej oraz zwiększeniem limitu inwestycyjnego dla chińskich spółek klasy A z 10 proc. do 15 proc. – wyjaśniają analitycy Trigon DM. Według ich szacunków po sierpniowej rewizji udział Polski w MSCI EM będzie wynosił 1,03 proc.