Paweł Przewięźlikowski, prezes Selvity, zaznacza, że SEL24 do pierwszych pacjentów powinien trafić jeszcze w tym roku. Faza tych badań ma trwać do końca pierwszego kwartału 2018 r. Będzie kosztowała 3 mln USD, z czego jedną trzecią tej kwoty Selvita sfinansuje dotacjami. II faza ma kosztować około 10–12 mln USD. – Nie stać nas na to, by sfinansować ją samemu. Dlatego prowadzimy zaawansowane rozmowy z potencjalnymi partnerami – mówi prezes. Kiedy zatem SEL24 mógłby trafić do sprzedaży? – Najbardziej optymistyczny scenariusz zakłada, że mogłoby się to stać w 2021 r. Optymalny scenariusz zakłada, że lek trafi do sprzedaży rok później – zaznacza prezes. Dodaje, że SEL120, drugi najbardziej zaawansowany projekt spółki, może trafić do sprzedaży nawet szybciej. – W tej chwili badania kliniczne mogą być wykonywane nawet w dwa lata. Jeżeli znajdziemy takie wskazanie, w którym będzie można zrobić program kliniczny w trzy lata, może okazać się, że również w 2021 r. lek będzie dostępny w sprzedaży – przekonuje.

Selvita posiada dwie nogi: innowacyjną, która zajmuje się badaniami nad lekami, i usługową. Czy powstaną dwie spółki? – Cały czas o tym myślimy. Rozmawiamy zarówno z inwestorami polskimi, jak i potencjalnymi inwestorami amerykańskimi o tym, w jakiej formule najbardziej chcieliby inwestować w Selvitę. Wydaje się, że 95 proc. polskich inwestorów woli Selvitę w takiej formie jak obecnie, czyli przewidywalne przychody z usług oraz potencjał projektów innowacyjnych. Prawdopodobnie 80 proc. amerykańskich inwestorów wolałoby Selvitę podzieloną na dwie spółki – mówi prezes. Zaznacza, że ważne są też dotacje, łatwiej jest pozyskać finansowanie jednej dużej firmie. – Na razie więcej argumentów przemawia więc za tym, żeby spółka funkcjonowała w obecnej formie – kwituje.