Zwątpili w IBM

Nowego obszaru, w którym IBM mógłby być liderem, nie widać.

Publikacja: 20.05.2017 11:53

Zwątpili w IBM

Foto: Bloomberg

Sześć lat od zakupu pierwszych akcji Warren Buffett doszedł do wniosku, że inwestowanie w akcje IBM nie ma sensu. Dwa lata temu, gdy miliarder dokupywał akcji Wielkiego Niebieskiego, wielu przecierało oczy ze zdumienia, a Bill Gates i Stanley Druckenmiller mówili wprost, że popełnia błąd.

Przygodę z inwestowaniem w akcje IBM Buffett i współzarządzana przez niego firma inwestycyjna Berkshire Hathaway zaczęli w 2011 r. Na początku 2015 r., po dokupieniu znaczącego pakietu, Berkshire kontrolował blisko 8 proc. akcji IBM. W systematycznie taniejące papiery zainwestował 11,7 mld USD. Pod koniec 2016 r. firma z Omaha była największym akcjonariuszem IBM i miała 8,6 proc. akcji spółki. Wydała na nie w sumie ponad 13 mld USD. W pierwszych miesiącach 2017 r. – co Buffett ujawnił tuż przed majowym zgromadzeniem akcjonariuszy Berkshire Hathaway – sprzedała około 30 proc. posiadanych walorów.

Znany z długoterminowych i popartych analizą fundamentalną inwestycji Warren Buffett przyznał, że popełnił błąd, inwestując w IBM, oraz że przecenił jej wartość. Jak powiedział, „IBM jest silną spółką, ale jej konkurenci także są silni". To, że miliarder publicznie ogłosił swój błąd, stało się swoistą sensacją we wszelkich mediach finansowych. Nie każdy bowiem potrafi się do tego przyznać.

Można odnieść wrażenie, że inwestując w akcje IBM, Buffett zapomniał, co w 1999 r. w liście do akcjonariuszy Berkshire pisał o powodach, dla których nie inwestuje w spółki technologiczne. Wyjaśniał wówczas, że Berkshire Hathaway kupuje papiery firm, które zdaniem zarządzających mają długoterminowe przewagi konkurencyjne oraz że jego zdaniem firmy technologiczne takich trwałych przewag nie mają.

Warto też przypomnieć, że dwa lata temu dwaj miliarderzy – Bill Gates i Stanley Druckenmiller – twierdzili, że kupowanie akcji IBM nie jest dobrą inwestycją. Druckenmiller, były zarządzający Quantum Funds George'a Sorosa, a potem założyciel Duquesne Capital, jesienią 2015 r. mówił, że gra na spadek notowań spółki, bo jego zdaniem usługi oferowane w chmurze obliczeniowej są konkurencyjnym zagrożeniem dla IBM. W podobnym tonie wypowiadał się zaprzyjaźniony z Buffettem Gates. Twierdził, że IBM staje się coraz mniej technologiczną firmą i przegrywa z firmami wyspecjalizowanymi w oferowaniu usług w chmurze. Dodał, że może być stronniczy, bo przez wiele lat kierował firmą, która bezpośrednio rywalizowała z IBM.

Na tegorocznym zgromadzeniu akcjonariuszy Buffett – pośrednio – przyznał im rację. Stwierdził, że nie docenił tego, jak bardzo na ceny i konkurencję wpłynie chmura obliczeniowa. I dodał, że przeoczył Amazona (jest czołowym dostawcą usług w chmurze obliczeniowej) i Berkshire nigdy nie miał jego akcji. Nie odnosząc się bezpośrednio do sprzedaży akcji IBM, powiedział, że obecnie – w związku z oczekiwanym obniżeniem opodatkowania firm w USA – jest dobry moment na zamykanie pozycji, na których ponosi się straty, zaś na realizowanie zysków przyjdzie jeszcze czas.

IBM przez ostatnie lata ma wyraźne kłopoty nie tylko z wynikami – w kwietniu obchodził mały jubileusz: I kwartał 2017 r. był 20. z rzędu, w którym przychody firmy spadały – ale też ze znalezieniem sobie miejsca na rynku.

Nie od dziś wiadomo, że aby skutecznie odbić się od dna, trzeba to zrobić w miejscu, w którym firma jest najmocniejsza. Świat komputerów o wielkiej mocy obliczeniowej, w którym przez lata specjalizował się Wielki Niebieski, za sprawą chmury obliczeniowej i oferowanych w niej usług odchodzi w przeszłość. A nowego obszaru, w którym IBM mógłby być liderem, nie widać.

Cierpliwość do IBM stracił nie tylko Warren Buffett, ale także agencja ratingowa S&P. W maju obniżyła ocenę wiarygodności spółki z AA- do A+. Uzasadniała to m.in. tym, że transformacja spółki i jej repozycjonowanie, których celem jest stabilizacja wyników, potrwają dłużej, niż wcześniej oczekiwano.

Swoistą ciekawostką jest to, że gdy na początku 2015 r. Buffett dokupywał akcji IBM, inny znany inwestor – George Soros – wyraźnie zmniejszał pozycje w akcjach Apple'a, Intela, Yahoo!, a także Microsoftu i Google'a (obecnie Alphabet). Z perspektywy nieco ponad dwóch lat można powiedzieć, że obaj nie podjęli optymalnych decyzji. Buffett, nabywając kolejne akcje, uśredniał w dół cenę zakupu akcji IBM. Z kolei akcje sprzedawanych przez Sorosa spółek na początku maja br. były droższe niż w lutym 2015 r., przy czym wzrost kursu Microsoftu i Alphabetu znacząco przekraczał zwyżkę indeksu S&P, zaś pozostałe papiery podrożały mniej, niż zyskał indeks. Pokazuje to dobitnie, że stosowana przez niektórych inwestorów strategia podążania za ruchami wielkich nazwisk nie musi być skuteczna.

Technologie
Telekomy rozwiną skrzydła w kolejnych kwartałach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Technologie
Cloud Technologies przejmuje w Kanadzie
Technologie
Spyrosoft idzie jak burza. Akcje drożeją
Technologie
11 bit studios otwiera nowy rozdział
Technologie
Orange Polska sprzeda Orange Energia fińskiemu Fortum
Technologie
Ciekawe wieści z 11 bit studios. Są konkrety w sprawie nowej gry