Nikt nie ma wątpliwości, że plany odwołania dotychczasowej rady nadzorczej PGE (NWZA w tej sprawie będzie 14 września) mają podobne podłoże jak niedawne roszady w nadzorze Tauronu. Chodzi o ratowanie Kompanii Węglowej przez dokapitalizowanie Nowej KW lub zakup jej aktywów. Rozmowy trwają od miesięcy, a do porozumienia niekoniecznie coraz bliżej. I to mimo deklaracji o zainteresowaniu „budowaniem bazy surowcowej dla energetyki konwencjonalnej, w tym opartej na krajowym węglu kamiennym" – jak podało PGE.
Między młotem i MSP
– Plany odwołania dotychczasowej rady w PGE oznaczają, że MSP chce mieć większą kontrolę nad tym ciałem i przeprowadzić zmiany w zarządzie, gdyby ten opierał się w sprawie realizacji planów dla górnictwa – uważa jeden z analityków, prosząc o zachowanie anonimowości. I nie jest w swojej opinii odosobniony. Analitycy przypominają niedawne odwołania w Tauronie, ale też w samej PGE jeszcze przed podjęciem decyzji o rozbudowie Elektrowni Opole.
Dziś członkowie nadzoru PGE mają obradować nad takim punktem w przypadku obecnych władz. Nic więc dziwnego, że wtorkowy wniosek MSP o zwołanie walnego z takim programem potraktowano jako formę nacisku na obecne władze. – Chodzi o to, by zarząd podjął pewne decyzje w sprawie inwestycji w Nową Kompanię Węglową. Ale trzeba też sobie zdawać sprawę, że obecne zmiany w radach nadzorczych i zarządach mogą się powtórzyć po prawdopodobnej zmianie rządu – zaznacza Paweł Puchalski, szef działu analiz giełdowych w DM BZ WBK.
Analityk przypomina jednocześnie o odpowiedzialności władz za podejmowane decyzje. – Te godzące w wartość spółki mogą skutkować hipotetycznie nawet wnioskami do prokuratury za kilka miesięcy – tłumaczy Puchalski.
Na ten sam aspekt zwraca też uwagę Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, które wysłało w ubiegłym tygodniu list otwarty do ministra skarbu. – Drobni akcjonariusze są sfrustrowani tym, że politycznymi decyzjami próbuje się psuć produkt, do którego zakupu jeszcze niedawno ten sam resort namawiał w ramach Akcjonariatu Obywatelskiego – zauważa Dominiak. SII bacznie przygląda się rozwojowi wypadków i w przypadku stwierdzenia działania na niekorzyść spółki zamierza kierować sprawę na drogę sądową. – Na razie nie ma do tego podstaw. MSP działa w białych rękawiczkach, bo chce załatwić sprawę rękami zarządów, by te podjęły decyzję o inwestowaniu w „czarną dziurę". Ale jak wynika z moich rozmów z dwoma prezesami spółek energetycznych, oni też nie chcą oglądać świata zza krat – tłumaczy Dominiak.