W strategii na 2017 r. zakładaliście, że II połowa roku będzie mniej udana dla krajowego rynku akcji. Na razie ten scenariusz się sprawdza...
Entuzjazm inwestorów do zakupów jest znacznie mniejszy niż w na początku roku. Trzeba jednak zauważyć, że nie dotyczy to całego rynku. Wciąż całkiem dobrze radzą sobie największe spółki z WIG20, gdzie wzrost napędza popyt inwestorów zagranicznych. Inaczej przedstawia się sytuacja w segmencie średnich i małych firm, które, niestety, w zdecydowanej większości są zbyt małe, by przyciągnąć kapitał z zagranicy. Z kolei krajowi inwestorzy, zarówno ci duzi, jak fundusze, jak i drobni, wstrzymują się z zakupami, co dobrze obrazują obroty wielu małymi spółkami. Na razie nic nie wskazuje, by obecny układ sił na rynku miał się zmienić w najbliższym czasie.
To niezbyt optymistyczna prognoza, jeśli chodzi o mniejsze spółki. Czym można tłumaczyć słabość szerokiego rynku akcji?
Negatywne nastawienie inwestorów do mniejszych spółek ma częściowo fundamentalne uzasadnienie. Trzeba przypomnieć, że przez ostatnie lata akcje wielu z nich drożały w oczekiwaniu na poprawę wyników. Stosunkowo wysokie wyceny broniły się do czasu, gdy spółki były stanie sprostać tym oczekiwaniom, dostarczając pozytywnych dynamik zysków. W tym roku dalsza poprawa w wielu przypadkach okazuje się niemożliwa. Ostatni sezon publikacji wyników finansowych pokazał, że problemem dla wielu mniejszych spółek w tym roku są rosnące koszty, za którymi nie nadąża wzrost przychodów, co negatywnie odbija się na rentowności ich działalności. Odpowiada za to mniej korzystne otoczenie rynkowe w postaci droższych surowców i umocnienia złotego. Ponadto coraz większym wyzwaniem dla firm są rosnące koszty pracy. Co istotne, wyzwaniem w tym przypadku jest nie tylko presja płac, ale coraz częściej problemem jest znalezienie pracowników. Problem w największym stopniu dotyczy spółek przemysłowych, chemicznych, częściowo też branży budowlanej i usługowej.
Kolejnym problemem, z którym muszą się mierzyć mniejsze spółki, jest zjawisko wstrzymywania się z inwestycjami, które wciąż mają relatywnie niewielki wkład we wzrost polskiego PKB. W warunkach ogólnej niepewności związanej na przykład z rozliczeniami z fiskusem, m.in. opóźnieniami w zwrocie podatku bądź ryzykiem zapłaty zaległego podatku, wiele firm wstrzymuje się z wydawaniem gotówki. Wolą mieć nadwyżkę finansową w razie wystąpienia jakichś problemów. Część firm ograniczyła też budżety na promocję czy wymianę sprzętu. Spadek inwestycji negatywne odbija się na firmach, których wyniki są mocno powiązane z popytem inwestycyjnym.