Wygląda na to, że w branży turystycznej w tym roku popyt dopisał i był zapewne wyższy niż w dotychczas rekordowym 2019 r. Przychody firm z pewnością wzrosły, jednak wraz z nimi koszty.
Sezon udany, ale wymagający
Poprzedni rok był czasem otrząsania się gospodarek po pandemii. Branża turystyczna, która była jedną z najmocniej dotkniętych obostrzeniami, wracała na właściwe tory. Firmy nauczyły się działać w nowych warunkach, a pierwsze szacunki w odniesieniu do roku 2022 r. były bardzo optymistyczne. I rzeczywiście. W tym roku turystyka działa na jeszcze wyższych obrotach, jednak jednocześnie boryka się ze wzrostem cen, np. paliwa lotniczego. Giełdowe Enter Air i Rainbow Tours liczą jednak, że ten rok zakończą dodatnim wynikiem netto.
– Dość wcześnie jest jeszcze na podsumowanie sezonu letniego, bo wrzesień jest także bardzo ważnym miesiącem dla naszego biznesu, ale o kilku kwestiach można już powiedzieć. Pierwsza, dość typowa, to oczywiście wzrost cen wyjazdów zagranicznych, który sięgnął w tym roku około 25 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem – szacuje Maciej Szczechura, członek zarządu Rainbow Tours. Jak dodaje, złożył się na to m.in. wzrost cen paliwa lotniczego, który był wyższy niż na stacjach paliw. – Cena tony paliwa lotniczego urosła z około 800 dolarów za tonę do 1300 dolarów. Paliwo lotnicze jest oczywiście bardzo istotnym komponentem naszych kosztów. Do tego doszło osłabienie złotego. Około 90 proc. kosztów ponosimy w walutach obcych – w euro (hotele) i dolarze (samoloty, paliwo) – tłumaczy Szczechura. Stąd pojawiła się duża presja na podnoszenie cen wyjazdów. – Co ciekawe, wyższe ceny nie przełożyły się na mniejszy popyt, i to na całym rynku, co może być sporym zaskoczeniem – przyznaje członek zarządu Rainbow Tours. – Klienci stawili się tłumnie i wszystko wskazuje na to, że pod względem ich liczby będzie to dla nas rekordowe lato. Marże są jednak pod presją z uwagi na znacznie wyższe koszty – zaznacza Szczechura. W najbliższym czasie nic nie zapowiada, by koszty miały maleć. – Oczywiście staramy się uwzględniać rosnące koszty w naszych cenach i walczymy o to, by rentowność nie była słabsza niż w 2019 r. Jak na razie w zakresie kosztów nie widać zmian na lepsze – ocenia.
Rainbow Tours z ostrożnością podchodzi do planowania oferty na kolejny rok. – Popyt na sezon zimowy jest nadal mocny. W czasie pandemii koronawirusa bardzo mocno rozwinęliśmy naszą ofertę egzotyczną na kierunkach takich jak Meksyk czy Dominikana. Z jednej strony popyt dopisuje, ale z drugiej zdajemy sobie sprawę, że gdzieś jest granica wytrzymałości klientów na rosnące ceny – podkreśla Szczechuta. – Na tę chwilę klienci akceptują wyższe ceny, ale nie znamy odpowiedzi na pytanie, jak długo się to utrzyma. Co za tym idzie, plany na kolejny rok są raczej ostrożne – zapowiada członek zarządu touroperatora. – Nie wpadamy w nadmierny optymizm. Na razie pierwsze wnioski ze sprzedaży oferty letniej na kolejny rok są pozytywne – ocenia. Zdaniem Szczechury częściowo jest to efekt bardzo ubogiej w tym roku oferty last minute. – Paradoksalnie wybuch wojny w Ukrainie wpłynął na nasze marże znacznie mocniej niż wcześniej pandemia i obostrzenia związane z wyjazdami – podsumowuje przedstawiciel Rainbow Tours.