Brytyjsko-holenderska spółka Unilever, drugi pod względem wielkości na świecie producent artykułów spożywczych i środków czystości, po raz pierwszy od sześciu lat spodziewa się, że jego tegoroczne przychody będą większe od prognozowanych.
Stanie się tak za przyczyną wyższych cen, ale także większej sprzedaży takich wyrobów, jak mydło Dove, majonez Hellmann?s i herbata Lipton.
Kurs akcji spółki wzrósł wczoraj na londyńskiej giełdzie o 5,9 proc., najbardziej od roku, gdy okazało się, że w I kwartale zysk netto Unilevera podniósł się aż o 33 proc.,
do 1,34 mld euro. Analitycy spodziewali się zysku na poziomie 950 mln euro.
Przychody ze sprzedaży wzrosły o 7,2 proc., do 9,57 mld euro. Sprzedaż w Europie zwyżkowała o 2,3 proc., mniej niż spodziewane 4,1 proc. Słabsze wyniki na Starym Kontynencie, zwłaszcza w Niemczech, spółka z nawiązką zrekompensowała sobie w Azji i Afryce oraz w Ameryce Łacińskiej. W tych regionach przychody wzrosły odpowiednio o 14 i o 9,6 proc. Unilever w minionym kwartale podniósł ceny średnio o 4,8 proc. i zaksięgował 517 mln euro z tytułu jednorazowych przychodów, w tym 400 mln euro ze sprzedaży działu produkującego ser Boursin. To zrównoważyło koncernowi wzrost o 400 mln euro kosztów surowców, takich jak oleje jadalne.